Aktywni w mediach naukowcy zmagają się z największym hejtem

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Im wyższe zaangażowanie naukowca w działalność medialną, tym większe ryzyko, że będzie on nękany, poddawany osobistym atakom i trollingowi - wynika z analizy opublikowanej w czasopiśmie „Nature".

Dwa badania, które były jej podstawą, a które skupiały się na doświadczeniach naukowców w zakresie nękania podczas pandemii - od osobistych zniewag po groźby śmierci - wskazują na przygnębiający, choć według autorów niezaskakujący trend: badacze o większym znaczeniu w mediach są bardziej narażeni na nękanie.

Pierwsze ze wspomnianych badań ukazało się w marcu br. w czasopiśmie „Science”. Dowodziło, że 38 proc. naukowców, którzy wypowiadali się publicznie i publikowali na temat COVID-19, doświadczyło co najmniej jednego rodzaju nękania związanego z ich pracą popularyzatorską. „Po prostu zalała mnie fala nienawiści” - powiedziała wówczas epidemiolożka prof. Tara Smith z Kent State University w Ohio.

Kolejne badanie potwierdzające ten niepokojący trend ukazało się w „Nature” w październiku 2021 roku. W przeprowadzonej na jego potrzeby ankiecie 81 proc. respondentów stwierdziło, że doświadczyło osobistych ataków lub trollingu po rozmowie z mediami na temat COVID-19, a 70 proc. zgłosiło co najmniej jeden rodzaj negatywnej reakcji otoczenia: od otrzymywania pogróżek po fizyczne zagrożenie. „To bardzo wstrząsające, jeśli każdego dnia otwierasz swoje e-maile, Twittera itp. i wszędzie widzisz groźby śmierci” - podkreśla dr Andrew Hill, farmakolog z Instytutu Medycyny Translacyjnej Uniwersytetu w Liverpoolu w Wielkiej Brytanii.

Znaczące różnice w wynikach obu analiz są efektem tego, że sondaże były nakierowane na zupełnie inne grupy badawcze. „Nature” przeprowadziło swoją ankietę wśród naukowców, którzy zajmowali czołowe miejsca w mediach: większość z 321 respondentów stwierdziła, że w czasie pandemii rozmawiała z dziennikarzami przynajmniej raz w miesiącu. W „Science” sytuacja wyglądała zupełnie inaczej: tutaj celowano w autorów publikacji naukowych dotyczących COVID-19, przy czym tylko nieco ponad 60 proc z nich występowało w mediach publicznych. Pozostałe 40 proc. nie miało w tej kwestii żadnego doświadczenia.

Dalsza analiza obu zestawów danych pokazała, że naukowcy, którzy najczęściej wypowiadają się w mediach na temat pandemii, najczęściej zgłaszają przypadki nękania. Jest to tzw. „efekt medialny”.

„Naukowcy, którzy dużo pracują w mediach, pojawiają się w wiadomościach i social mediach, prawie na pewno będą ofiarami nękania – mówi Fiona Fox, dyrektor naczelna Science Media Center w Londynie. - Znam wielu bardzo dobrych badaczy, którzy zdecydowali się z tego powodu trzymać z dala od mediów, co jest bardzo niepokojącym dla społeczeństwa zjawiskiem”.

Wcześniejszy raport „Science” wykazał również, że łączny wskaźnik całej uwagi publicznej, na który składają się wzmianki w mediach społecznościowych i mediach informacyjnych, zaproszenia do udzielania porad władzom publicznym oraz zaproszenia do udziału w konferencjach specjalistycznych i wydarzeniach publicznych, wykazał wysoką korelację z wynikiem intensywności nękania. Przy czym „medialni” naukowcy mogą zarówno doświadczać większego nękania, jak i otrzymywać więcej zaproszeń do udziania wywiadów i wypowiadania się w roli ekspertów.

Fiona Fox dodaje, że wyniki te pokazują, iż naukowcy stają się „coraz większymi graczami” w dyskursie publicznym podczas pandemii. „Myślę więc, że należy skupić się na przygotowaniu ich do tego. Prosząc o wypowiedź dla mediów powinniśmy ostrzegać naukowców, jaki może być tego efekt, oraz wspierać ich, by mogli sobie z tym poradzić” – mówi.

„Chociaż nękanie naukowców nie jest niczym nowym, to faktycznie w czasie pandemii COVID-19 nasilenie tego zjawiska i zagrożenia z nim związane stały się ekstremalne” - dodaje prof. Kevin McConway, statystyk z Open University z siedzibą w Milton Keynes w Wielkiej Brytanii.

„I jeżeli, co wydaje się w tej sytuacji bardzo realne, wyniki te zaczną się przekładać na zniechęcenie naukowców do komunikowania swoich wyników w mediach, a nawet na zmniejszenie liczby dobrych badań z obawy przed konsekwencjami nękania, to będzie to bardzo złe i dla nauki, i dla społeczeństwa”- podkreśla.

Potwierdza to ankieta z październikowego „Nature”, która pokazała, że chociaż badacze doświadczający przemocy z internecie starali się zlekceważyć nadużycia, to miała ona wpływ na ich dalszą gotowość do rozmowy z mediami.

„A to przecież wyjątkowo niepokojące. Szczególnie w sytuacji globalnej pandemii, której towarzyszy tak ogromna dezinformacja - podsumowuje Fiona Fox. - To duża strata, kiedy naukowiec, który kontaktował się z mediami dzieląc się swoją wiedzą, został wyłączony z debaty publicznej w czasie, gdy tak bardzo potrzebujemy rzetelnej wiedzy”.

Źródło: https://doi.org/10.1038/d41586-022-00936-4 (PAP)

autorka: Katarzyna Czechowicz

kap/ ekr/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Najczęściej cytowany artykuł dotyczący Covid-19 wycofany po czteroletnim sporze

  • Fot. Adobe Stock

    Roślinne napoje nie tak odżywcze, jak się wydają

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera