Historia i kultura

Prof. A. Chwalba: Konstytucja 3 maja była aktem rewolucyjnym

25.01.2018. Prof. Andrzej Chwalba. PAP/Leszek Szymański
25.01.2018. Prof. Andrzej Chwalba. PAP/Leszek Szymański

Konstytucja 3 maja była aktem rewolucyjnym. Ponadto przecięła pępowinę, która łączyła Warszawę z Petersburgiem – mówi PAP historyk prof. Andrzej Chwalba.

Polska Agencja Prasowa: Konstytucja 3 maja jest drugą na świecie i pierwszą w Europie tego typu ustawą. Gdzie należy szukać jej inspiracji?

Prof. Andrzej Chwalba: Źródeł jest co najmniej kilka. Po pierwsze, są to polskie tradycje wolnościowe i doświadczenia parlamentarne. Po drugie, jest myśl polskiego i europejskiego oświecenia, m.in. idea suwerennego narodu, która to kilkukrotnie przewijała się w Konstytucji 3 maja. Po trzecie – model parlamentarny Wielkiej Brytanii. Przemyślenia związane z nowym ustrojem politycznym znajdujemy ponadto w ówczesnej publicystce, w tym autorstwa najbardziej wybitnych reformatorów, na czele z Hugonem Kołłątajem.

Inspiracje inspiracjami, jednak w Konstytucji 3 maja pojawił się szereg bardzo oryginalnych rozwiązań. Nie było to zatem tylko wyłącznie powielanie jakichś idei czy praktyk, ale stworzono coś, czego Polska i Europa jeszcze nie znała.

PAP: Co zatem nowatorskiego znalazło się w Konstytucji 3 maja?

Prof. A. Chwalba: Przykładem tej oryginalności jest chociażby wprowadzenie zasady trójpodziału władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, aczkolwiek pozostawiono sądownictwo stanowe.

Co więcej, najbardziej znaną i cenioną w europejskiej myśli politycznej jest zasada odpowiedzialności władzy wykonawczej przed władzą ustawodawczą. W przypadku Konstytucji 3 maja jest to odpowiedzialność członków Straży Praw przed Sejmem. Twórcą tej reguły, która do dzisiaj jest praktykowana w większości państw europejskich, był właśnie Kołłątaj. Jego nazwisko pojawia się w związku z tym w podręcznikach szkolnych w państwach europejskich.

PAP: Czy można zatem powiedzieć, że Konstytucja 3 maja to konstytucja przełomów?

Prof. A. Chwalba: Poszczególne jej zapisy znalazły się w europejskich konstytucjach w XIX i XX wieku. Trzeba jednak podkreślić, że Konstytucja 3 maja była dostosowana do specyficznego modelu, jakim była polsko-litewska Rzeczpospolita.

Nie było w Europie państwa o podobnym ustroju politycznym. Dlatego także była stworzona na potrzeby konkretnego przypadku. Z tego powodu nie mogła stać się uniwersalna. W II poł. XIX wieku wzorcowa stała się liberalna konstytucja belgijska.

PAP: Co o Konstytucji 3 maja mówiono i pisano w Europie?

Prof. A. Chwalba: W środowiskach oświeceniowych konstytucja była doceniania, chwalona. Ale radykalne środowiska rewolucyjne – jak choćby we Francji – uważały, że była zbyt zachowawcza, zwłaszcza w kwestiach społecznych.

Najwięcej uwagi poświęcali jej politycy i publicyści we Francji oraz w państwach rozbiorowych. Ale z pewnością zainteresowanie nie było takie, jakiego by pragnęli polscy reformatorzy. Informacjom o konstytucji Rzeczypospolitej trudno się było przebić na pierwsze strony ówczesnych gazet, w tym zwłaszcza zachodniej literatury propagandowej.

Wynikało to z tego, że w 1791 r. Europa Zachodnia była w okresie wielkich zmian rewolucyjnych, a uwaga Europejczyków i Amerykanów koncentrowała się na tym, co działo się we Francji i w krajach z nią sąsiadujących. Rzeczpospolita znalazła się nieco na marginesie wypadków dziejowych tego czasu.

O Konstytucji 3 maja zaczęto więcej pisać po upadku Napoleona, po roku 1815, kiedy niektórzy monarchowie i elity polityczne zachodniej Europy zaczęli szukać takich rozwiązań, które nie byłyby radykalne, a które poprawiałyby funkcjonowanie państwa i dawały prawa wolnościowe. Prawa liberalne, choć tylko w odniesieniu do szlachty i mieszczaństwa, zawierała właśnie Konstytucja 3 maja. M.in. w konstytucji Królestwa Polskiego z 1815 r. odnajdujemy pewne do niej odniesienia.

W XIX wieku, szczególnie w jego pierwszej połowie, europejscy przyjaciele i sympatycy Polski podkreślali, że Konstytucja 3 maja była dowodem na zwycięstwo idei reformatorskich w Rzeczypospolitej, co zaprzeczało propagandzie państw zaborczych o niewydolności elit państwa i polskiego obozu reform. Konstytucja udowodniła, że mieszkańcy państwa nie byli skazani na hańbiące życie w stanie anarchii. Zwracano uwagę, że polski obóz reform był w stanie zyskać zwolenników i debatować nad tematem, co i jak zrobić, żeby unowocześnić państwo i zachować suwerenność. Zaznaczano też ważną i pozytywną rolę króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.

PAP: Myśląc o 3 maja 1791 r., mamy przed oczami obraz Matejki, na którym widać radość z uchwalenia konstytucji. Jak jednak tę konstytucję przyjęła szlachta?

Prof. A. Chwalba: Za radykalną przebudową państwa stanęły stosunkowo nieliczne środowiska, a nie masy szlacheckie. Tylko mniejszość szlachty uznała, że jest to ich konstytucja, część była wstrzemięźliwa, a część wręcz wroga. Nawet jeśli potem sejmiki przyjmowały Konstytucję 3 maja, to wcale nie oznaczało, że szlachta wierzyła, że to naprawdę dobre rozwiązanie.

Musimy pamiętać, że większość klasy politycznej w 1791 r. nie była szlachtą oświeceniową, której symbolem był król. To była szlachta starego typu, sarmacka. Uważała, że dobrze jest, jak jest – że nie trzeba płacić podatków, nie trzeba dawać rekruta. Co więcej, u siebie szlachcic był panem – król i Sejm, jak również sejmiki i urzędnicy królewscy nie mieli żadnej możliwości ingerowania w wewnętrzne sprawy majątku szlachcica. Z punktu widzenia prywaty szlacheckiej był to ustrój idealny.

Konstytucja musiała w tej sytuacji wzbudzić sprzeciw, ponieważ wprowadzone reformy ograniczały wolność szlachcica w jego majątku, a także odsuwały go od wyboru króla, od wolnej elekcji, ponieważ wprowadzono monarchię dziedziczną. Ale musimy też pamiętać, że siłą polityczną stało się mieszczaństwo, które zdecydowanie wspierało obóz reform, przede wszystkim Warszawy i Wilna.

PAP: Dlaczego zatem dobrze się stało, że Konstytucja 3 maja została uchwalona?

Prof. A. Chwalba: Nie powiedziałem, że dobrze się stało. Rozmawialiśmy o walorach konstytucji, a teraz zaczynamy rozmowę o okolicznościach jej przyjęcia. Są to dwie różne kwestie.

Do maja 1791 r. elity Rzeczypospolitej obecne w Sejmie w ciągu trzech lat wykonały wielką pracę. Praktycznie od podstaw stworzono administrację sądową, zreformowano funkcjonowanie administracji w ogóle. Stworzono kilkukrotnie większą armię zawodową, która była finansowana w oparciu o podatek, który obciążał duchowieństwo i szlachtę, aczkolwiek traktowano to jako dobrowolną ofiarę.

Zyskały również miasta – zostały one dowartościowane, odzyskały prawa, które kiedyś już posiadały. Od rządów sejmikowych odsunięto gołotę szlachecką. Gołota była klientelą rodów magnackich, które rozgrywały swoje interesy i prowadziły własną politykę, nie zawsze w zgodzie z interesami Rzeczypospolitej. I co może najważniejsze: coraz liczniejsze środowiska szlacheckie zaczęły rozumieć, że poprzez ciężką pracę reformatorską możemy sobie zapewnić dalszą obecność w dziejach Europy.

Zatem w ciągu kilku lat zbudowano potężny kapitał polityczny dla Rzeczypospolitej jako wspólnego dobra. Ale takim kapitałem trzeba ostrożnie, racjonalnie zarządzać. W sumie wiosną 1791 r. państwo już nieźle funkcjonowało, aczkolwiek Rzeczpospolita dalej była zależna od Rosji. Natomiast Konstytucja 3 maja przecięła pępowinę, która łączyła Warszawę z Petersburgiem. Rzeczpospolita stawała się państwem w pełni suwerennym, a konstytucja była aktem rewolucyjnym. To był siarczysty policzek wymierzony Rosji. Trudno sobie wyobrazić, aby to jej nie sprowokowało do działania.

Konstytucja naraziła na śmieszność Katarzynę, a elity rosyjskie poczuły się sponiewierane. Polscy reformatorzy, przynajmniej w pewnym stopniu, to przewidzieli, dlatego doprowadzili do sojuszu z Prusami. Ale to było jak wpuszczenie lisa do kurnika. Prusacy byli bowiem najbardziej zainteresowani przejęciem Gdańska, Torunia i zachodnich województw Polski. To był zatem sojusz co najmniej ryzykowny, co więcej – jak to się już niebawem okazało – bez żadnej wartości.

Dlatego ten piękny i wspaniały dokument reformatorski, jakim była Konstytucja 3 maja, przyspieszył jednak upadek Rzeczypospolitej. Do dzisiaj cieszymy się z jej uchwalenia, ale musimy jednocześnie pamiętać, że to przyspieszenie rewolucyjne zaowocowało wojną z Rosją, której nie mogliśmy wygrać, a Prusy na udział w rozbiorze po prostu czekały.

PAP: Jak należy patrzeć na wydarzenia sprzed 232 lat w kontekście dzisiejszej wojny w Ukrainie oraz zapędów Rosji? Jaka lekcja może w tym kontekście płynąć z uchwalenia Konstytucji 3 maja?

Prof. A. Chwalba: Rosja nie tolerowała i nie toleruje państw mających ambicje bycia niepodległymi i wolnymi. Tak było w latach 1791-1792, kiedy to zaatakowała Rzeczpospolitą, nie inaczej jest obecnie, kiedy zaatakowała Ukrainę, która podobnie jak państwo polsko-litewskie rozpoczęła proces uwalniania się z troski Wielkiego Brata. Tak jak wówczas, tak dzisiaj agresję poprzedzała akcją poszukiwania sojuszników, kiedyś wśród Polaków, teraz wśród Ukraińców. Niestety, tak jak wtedy, tak i dzisiaj takie osoby i środowiska się znalazły, ale izolowane nie odegrały już szczególnej roli w dziejach.

Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)

Autorka: Anna Kruszyńska

akr/ skp/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera