Kwantechizm - pan raczy żartować, panie Dragan
Nie jestem fanką tytułu ani okładki tej książki, ale w tym przypadku pozory mylą. "Kwantechizm" Andrzeja Dragana to książka zabawna i ciekawie napisana. Stylem trochę przypomina autobiografię Richarda Feynmana. Wesołe historyjki z życia autora umilają nam proces zrozumienia, o co chodzi w fizyce kwantowej.
Nie łudźmy się - dopóki nie nauczymy się rozwiązywać równań, to fizyki kwantowej i tak nie zrozumiemy. Dr hab. Andrzej Dragan z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego świetnie to wie i w swojej książce nie udaje, że nam całą mechanikę kwantową wytłumaczy. "Kwantechizm" nie ma być więc podręcznikiem, czy - jak może sugerować tytuł - oficjalną wykładnią teorii dotyczących fizyki kwantowej. Wręcz przeciwnie. To zbiór luźnych, zabawnych miejscami opowieści o fizyce kwantowej. Mają one nam raczej zarysować pewne problemy i zadziwić, a nie przekazać dogłębną wiedzę na ten temat. I całkiem ładnie autor z tego zadania wychodzi.
Wykłady o fizyce kwantowej poprzekładane są apetycznymi anegdotkami z życia fizyka, człowieka ciekawego świata. Styl, jakiego Andrzej Dragan używa, przypomina mi opowieści, które snuje Richard Feynman w genialnej autobiografii "Pan raczy żartować, Panie Feynman". Amerykański noblista w swojej książce w charakterystyczny sposób opowiadał mnóstwo wesołych historyjek, niby przy okazji chwaląc się swoimi świeżymi pomysłami, wszechstronnością i inteligencją. A przy okazji przemycał czytelnikom trochę wiedzy. Podobnie robi to Andrzej Dragan - zwłaszcza na początku książki. Jest tu i opowieść o tym, jak autor uczył się hipnotyzować. I jak wyprowadzał w pole mrówki oraz - (no cóż, skoro sam się tym chwali) - użytkowników budek telefonicznych. Są i opowieści o podróżach autostopem i historia jego sukcesu jako fotografa.
Mnie zaciekawiło na przykład jego wytłumaczenie, jak działa rower. Jestem cyklistką, a zupełnie tego nie wiedziałam! Wcale nie chodzi o efekt żyroskopowy. "Mechanizm stabilizacji roweru jest zupełnie banalny. Najłatwiej jest go odkryć, blokując całkiem kierownicę (...) Kluczowe dla stabilizacji roweru jest ciągłe skręcanie. Nawet bardzo delikatne" - pisze Dragan. Porównuje jazdę rowerem do balansowania kijem od szczotki na dłoni. "Za każdym razem, gdy kij nieco się wychyli z położenia równowagi, musimy natychmiast przesunąć rękę, aby z powrotem znalazła się pod kijem (...) Dokładnie to samo robi rowerzysta w trakcie jazdy rowerem! Gdy wraz z rowerem pochylą się w prawo, rowerzysta natychmiast skręca kierownicą w prawo, by rower z powrotem pod niego wjechał" - pisze fizyk. Nie wiem, czy teraz mając tę wiedzę, będę w stanie wsiąść na rower!
Rozważania dr. Dragana na tematy ogólne przyjemnie się czyta. Wręcz trochę szkoda mi się zrobiło, że po kilkudziesięciu stronach zaczyna się opowieść o fizyce kwantowej. Autor jednak sam wtedy zauważa: "stawianie na rozrywkowe i barwne życie pełne atrakcji, które mi dotąd odpowiadało, nie powinno być absolutnym priorytetem". Dlatego w dalszej części książki naukowiec próbuje uświadomić czytelnikom, w jakiej siedzą "klatce": rzeczywistości, która nas otacza. Fizyka zdaniem Dragana jest drogą do zrozumienia, czym jest ta "klatka na ludzi".
Fizyk w swojej dalszej opowieści o kwantach nie zawsze dobiera grzeczne przykłady. Kiedy pisze o torze, po którym w polu grawitacyjnym poruszają się rzucone obiekty, podaje przykład jajka rzuconego w filozofa. I przy okazji bardzo się cieszy, że swobodnie rzucone jajko "wybiera" trajektorię, wzdłuż której upływ czasu jest maksymalny, a więc jajko najbardziej zdąży się zestarzeć. He, he! Filozof ma większe szanse oberwać jajkiem już zgniłym - zdaje się cieszyć dr Dragan. Swoją drogą niechęć do filozofów przewija się w książce kilka razy.
Fizyk nie ukrywa też swojej niechęci do religii i dogmatów, z którymi one się wiążą. "Za skuteczne kontestowanie status quo w nauce się nagradza, a nie ekskomunikuje, jak w religii" - pisze w którymś miejscu autor. Tym bardziej mi zgrzyta tytuł książki...
Książka "Kwantechizm, czyli klatka na ludzi", której autorem jest Andrzej Dragan, ukazała się nakładem Wydawnictwa Fabuła Fraza.
Ludwika Tomala