Nauka dla Społeczeństwa

06.05.2024
PL EN
30.04.2022 aktualizacja 30.04.2022

Dr Morgan: w kilku minut od silnego poparzenia następują ogromne zmiany w równowadze płynowej organizmu

Fot. Adobe Stock Fot. Adobe Stock

Skóra nie tylko chroni przed infekcjami, jest też jak wodoodporny płaszcz i rusztowanie dla organizmu. Zaledwie kilka minut od silnego poparzenia następują ogromne zmiany w równowadze płynowej organizmu i w nim samym – stwierdza anestezjolog z Cardiff University dr Matt Morgan.

Silne poparzenie, na znacznej powierzchni skóry, jest bezpośrednim zagrożeniem dla życia poszkodowanej osoby, na przykład górnika, który uległ wypadkowi w kopalni. Po rozłożeniu skóra zajmuje powierzchnię dwóch dużych stołów. Jest barierą dla infekcji i mikroorganizmów, choć sama zawiera ponad tysiąc rodzajów bakterii i grzybów. Ich kombinacja u każdego człowieka jest jak indywidualny odcisk palca.

Skóra to nie tylko ochrona przed światem zewnętrznym, pełni też wiele ważnych funkcji. Dr Matt Morgan z Cardiff University, specjalista intensywnej terapii, który leczył wielu poważnie poparzonych pacjentów wyjaśnia, że jest ona wodoodpornym płaszczem i stanowi rusztowanie dla organizmu. Pisze o tym w książce „Stan krytyczny. Opowieść z pogranicza ludzkiego życia”, jaka niedawno ukazała się w Polsce.

„Skóra nie tylko powstrzymuje infekcje przed dostaniem się do naszego ciała, ale stanowi rusztowanie, utrzymując wszystkie jego części w należytym miejscu. W ciągu kilku minut od poważnego poparzenia dochodzi do ogromnych zmian w równowadze płynowej organizmu. Gdy tylko przestaje działać ten najlepszy wodoodporny płaszcz, jaki kiedykolwiek stworzyła natura, nasze ciało potrafi stracić do 200 mililitrów płynów na godzinę” – stwierdza.

Brytyjski specjalista tłumaczy, że poparzony pacjent wydziela ogromne ilości ciepła. „Wysoka temperatura utrzymywana dla zrównoważenia tego efektu w wyspecjalizowanych oddziałach leczenia oparzeń, często mocno zaskakuje odwiedzających prawdziwym uderzeniem gorąca” – zaznacza.

Płyny w organizmie poparzonego pacjenta trzeba skrupulatnie uzupełniać, a wymaga to tak dużej precyzji, że wykorzystuje się odpowiednie wzory matematyczne. Ciało traci płyny nawet na poziomie połączeń komórkowych. „Prowadzi to do obrzęków w całym ciele, również w narządach, co w połączeniu z dramatycznym wzrostem metabolizmu (reakcji chemicznych zachodzących w organizmie) sprawia, że u pacjentów z ciężkimi oparzeniami powszechna jest niewydolność organów” – wyjaśnia dr Morgan.

Dodaje, że stan pacjenta pogarsza jeszcze rozpad wielu jego mięśni i tkanek, skutkiem tego jest wzrost we krwi mioglobiny – białka magazynującego tlen w mięśniach. To spore cząstki, które osadzają się w nerkach (w kłębuszkach nerkowych) i grożą niewydolnością tego narządu.

Wyzwaniem dla lekarzy i ratowników jest udzielenie pierwszej pomocy osobie silnie poparzonej na skutek eksplozji, np. metanu w kopalni. Rozgrzany gaz powoduje poparzenie twarzy i uszkodzenie dróg oddechowych. Świadczy o tym zmiana głosu, jeśli poszkodowany jest przytomny, a także czarna, gęsta plwocina i przypalone włosy w nosie.

Obrzęk rozwija się błyskawicznie. Jak najszybciej trzeba zabezpieczyć drogi oddechowe, gdyż silny obrzęk w kilka minut może uniemożliwić oddychanie. „Jeśli będzie się utrzymywał, jedynym sposobem na ich udrożnienie, a tym samym zapobieżenie uduszeniu się, będzie tracheotomia” – stwierdza dr Matt Morgan.

Jego zdaniem najgorszym koszmarem każdego anestezjologa jest przeprowadzenie w takiej sytuacji operacji w trybie nagłym z użyciem skalpela i plastikowej tuby. „Masz 120 sekund na wykonanie delikatnego zabiegu, który zwykle zajmuje godzinę, bez ostrzeżenia, bez przygotowania, z najbardziej podstawowym sprzętem i świadomością, że jak popełnisz błąd to pacjent umrze” – dodaje.

Silna fala uderzeniowa, jaka powstaje na skutek wybuchu, może wywołać odmę opłucną. Nagły wzrost ciśnienia rozrywa ściany pęcherzyków płucnych, a powietrze wydostaje się do opłucnej. I trafia tam coraz więcej powietrza. „Jeśli nie uda się nam temu zapobiec, ciśnienie wewnątrz klatki piersiowej będzie rosło, co w ostatecznym rezultacie spowoduje, że serce przestanie bić” – tłumaczy dr Matt Morgan. (PAP)

Autor: Zbigniew Wojtasiński

zbw/ ekr/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024