KKHP: Ustawa 2.0 to interesująca propozycja, ale wymaga wiele pracy

Fot. Fotolia
Fot. Fotolia

Projekt nowej ustawy o szkolnictwie, tzw. Ustawy 2.0, to „interesująca propozycja”. Zawiera rozwiązania dobre, ale też takie, które zagrażają np. mniejszym uczelniom – uważa prof. Piotr Stec z Komitetu Kryzysowego Humanistyki. Według niego projekt wymaga jeszcze wiele pracy.

"Jest to niewątpliwie interesująca propozycja. Na pewno wymagać będzie jeszcze dalszej pracy i to dużej. To, czego naprawdę brakuje, to informacja o tym, w oparciu o jakie dane ministerstwo podejmowało decyzje" – ocenił w rozmowie z PAP prof. Piotr Stec z Uniwersytetu Opolskego reprezentujący Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej. Dodał, że oczekuje od resortu nauki upublicznienia oceny skutków proponowanych regulacji.

"Na razie to są mieszane uczucia. Dużym plusem jest to, że ministerstwo próbuje rozmawiać ze środowiskiem i to takim szeroko pojętym, bo także interesariuszami zewnętrznymi" - zaznaczył rozmówca PAP. Podkreślił, że "dużym plusem" jest to, że ustawa ma charakter ewolucyjny. Jako jedno z korzystnych rozwiązań wskazał m.in. możliwość tworzenia uniwersytetów federacyjnych.

Prof. Stec zauważył, że w świetle przepisów zawartych w projekcie ustawy mniejsze uczelnie mogą obawiać się o swoje dalsze losy. "To zagrożenie niewątpliwie wciąż istnieje" - stwierdził.

W projekcie Ustawy 2.0 przewidziano, że uczelnie zostaną podzielone na dwa typy - akademickie i zawodowe. Uczelnie akademickie będą musiały mieć co najmniej jedną z kategorii naukowych A+, A albo B+ (to najwyższe oceny). Tylko uczelnie akademickie będą mogły prowadzić kształcenie doktorantów w szkołach doktorskich. Z kolei, zgodnie z projektem, uczelnia zawodowa zyska możliwość prowadzenia kursów i szkoleń umożliwiających uzyskanie kwalifikacji na poziomie 5. Polskiej Ramy Kwalifikacyjnej.

"Nie ma nic po środku. Uczelnie, które są na dorobku będą się wykrwawiać, usiłując sprostać wymaganiom badawczym, zaniedbując dydaktykę" - stwierdził prof. Stec.

Podał też w wątpliwość zapis mówiący o ograniczonej autonomii w tworzeniu nowych kierunków studiów przez uczelnie niemające wysokiej kategorii badawczej. "Nie ma związku między jakością badań a jakością dydaktyki" - skwitował prof. Stec. Dlatego – jego zdaniem - sposób parametryzacji i oceny uczelni wymaga przemyślenia.

Komentując kwestie związane z ustrojem uczelni i jej autonomią przedstawiciel Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej stwierdził, że zagadnienie należy rozpatrywać na kilku płaszczyznach. Potwierdził, że w przypadku tworzenia struktury wewnętrznej uczelnie będą miały dużo swobody. Jeśli chodzi o zarządzanie finansami to – jak powiedział - "jest pół na pół". Według niego wszystko jest uzależnione od tego, jak będzie wyglądał algorytm finansowania.

Jako korzystne rozwiązanie ocenił "blokową dotację" w miejsce dwóch różnych strumieni finansowania. Uczelnie - jak zakłada projekt - będą dostawały jedną dotację badawczo-dydaktyczną. Ma być ona przeznaczana zarówno na utrzymanie potencjału dydaktycznego uczelni, jak i jej potencjału naukowego. Nowa dotacja kierowana będzie do uczelni, a nie - jak dotąd - do jej jednostek organizacyjnych (np. wydziałów).

Prof. Stec dostrzega ograniczenie autonomii uczelni w przypadku dydaktyki. "Tu są nawet takie ograniczenia, że w pewnych przypadkach minister będzie mógł zlikwidować studia, które nie odpowiadają potrzebom otoczenia lokalnego. Nie wiem, według jakich reguł będzie dokonywana taka ocena" - powiedział. W jego opinii ingerencja resortu w tej dziedzinie dotyczyła będzie zwłaszcza mniejszych uczelni.

Głębokiego przemyślenia, zdaniem prof. Steca, wymagają powiązanie nazwy uniwersytet czy zawodowego charakteru szkoły wyższej z kategorią badawczą. "W przypadku skrajnym to może oznaczać, że uczelnia co 4 lata będzie musiała zdejmować szyld uniwersytet i wieszać szyld akademia, a za następnie 4 lata znów powiesi szyld uniwersytet" - wskazał.

Potencjalne spory kompetencyjne dostrzega prof. Stec między rektorem, senatem a nowo powoływanymi radami uczelni. Ta ostatnia, jego zdaniem, otrzyma bardzo duże uprawnienia, które prof. Stec określa jako menedżerskie. Podkreśla też, że z przepisów nie wynika, kto wskaże kandydatów na członków rad uczelni. Jako niepokojące wskazuje niezbyt wysokie wymagania dotyczące osób, które mogą wejść do tego grona.

Z zapisów projektu ustawy wynika, że w radzie uczelni może zasiąść osoba korzystająca z pełni praw publicznych, która nie była skazana prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo lub umyślne przestępstwo skarbowe i nie toczy się przeciwko niej postępowanie o przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego, nie była karana karą dyscyplinarną i nie toczy się przeciwko niej postępowania dyscyplinarne oraz która "w okresie od dnia 22 lipca 1944 r. do dnia 31 lipca 1990 r. nie pracowała i nie pełniła służby w organach bezpieczeństwa państwa w rozumieniu art. 2 ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944–1990 oraz treści tych dokumentów oraz nie współpracowała z tymi organami".

Szymon Zdziebłowski(PAP)

Nauka w Polsce

szz/ agt/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Adobe Stock

    Wynalazki pomagają "widzieć"

  • Fot. materiały prasowe organizatora 40. Warszawskiego Festiwalu Filmowego

    Kino o niezwykłych ludziach

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera