Ogrodzenia stawiane po to, by pogodzić sąsiedztwo ludzi i dzikiej przyrody, zmieniają ekosystemy - czytamy w najnowszym "Science".
Sąsiedztwo ludzi i dzikich zwierząt z definicji nie musi być łatwe. Zwłaszcza kiedy zwierzęta niszczą uprawy lub infrastrukturę, a drapieżniki porywają bydło. Aby to sąsiedztwo uporządkować ludzie stawiają ogrodzenia, np. specjalne weterynaryjne siatki w Bostwanie. Mają one zapobiegać przenoszeniu chorób z gatunków dzikich na bydło.
Grodzenie terenów zajmowanych przez nosorożce to jedna z metod, jakimi mieszkańcy Afryki próbują chronić zwierzęta przed kłusownikami. Ogradzane są autostrady, aby zmniejszyć ryzyko kolizji aut z mieszkańcami pól i lasów. Ogrodzenia powstają również dla ochrony gatunków, np. przed kłusownikami czy drapieżnikami - jak np. w Afryce, gdzie rozciągana siatka ma oddzielić krytycznie zagrożone antylopy hirola od drapieżników.
Stosowanie ogrodzeń daje korzyści, ale może też dawać niezamierzone efekty uboczne - zwraca uwagę Rosie Woodroffe z Instytutu Zoologii w londyńskim Regent\'s Park i jej współpracownicy, piszący w "Science". Obecność siatek powoduje bowiem, że rozległe, jednorodne tereny zmieniają się w małe ekologiczne wyspy, a żyjące na nich populacje są mniejsze i bardziej podatne na wymarcie.
Podzielony krajobraz nie służy też dużym drapieżnikom, uznawanym za czynnik stabilizujący ekosystemy. Lwy, wilki czy niedźwiedzie dobrze funkcjonują tylko w takim środowisku, które zapewnia im odpowiednią ilość pokarmu, w dodatku - różnorodnego.
Ogradzanie może prowadzić do zmian roślinności w konsekwencji nadmiernego wypasu. W naturalnych warunkach zarówno duże, dzikie zwierzęta roślinożerne, jak i plemiona pasterzy, wędrują z miejsca na miejsce w poszukiwaniu dobrego pożywienia i wody. Postawienie płotów ogranicza te ruchy i sprawia, że wędrowcy (ludzie i zwierzęta) osiadają, a tereny są intensywnie wypasane. To zaś grozi degradacją ziemi. Stawianie ogrodzeń może spowodować zmiany wegetacji na wielką skalę i sprawić, że ubędzie wielkich roślinożerców - nawet wtedy, kiedy ogrodzenia miały służyć ich ochronie - ostrzegają naukowcy.
Na ironię losu zakrawa fakt, że stawianie ogrodzeń może zwiększać presję na przyrodę - zauważa Woodroffe. Tak bywa w Afryce, gdzie ogrodzenia ustawiane dla ochrony zwierząt przed kłusownikami zapewniają jednocześnie dostępność drutu potrzebnego do splatania wnyków. Dlatego jeśli chodzi o pogodzenie sprzecznych potrzeb organizmów dzikich i człowieka, czasami lepsze bywają rozwiązania alternatywne - twierdzą naukowcy.
Zamiast ogrodzeń, mogą się sprawdzić rozwiązania takie, jak hodowla tabunowa czy tradycyjne pilnowanie upraw. Jako przykład kraju, w którym takie pomysły się udają, naukowcy podają USA. Chodzi zwłaszcza o ochronę populacji dużych zwierząt roślinożernych w rezerwatach (bizonów), w których nie ma barier, płotów ani siatek. (PAP)
zan/ krf/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.