Znaczne wydłużenie życia chorych na szpiczaka

Ogromny postęp w leczeniu pozwolił znacznie wydłużyć życie chorych na szpiczaka, nowotwór układu krwiotwórczego – podkreślali specjaliści podczas XIV międzynarodowego sympozjum na temat tej choroby, które w czwartek rozpoczęło się w Kioto w Japonii.

W obradach uczestniczą polscy lekarze i przedstawiciele stowarzyszeń pacjentów.

Jeszcze 10 lat temu od chwili rozpoznania choroby do śmierci pacjenta mijały średnio 2 lata. Dziś 10-letnie przeżycia, a nawet jeszcze dłuższe, przestały być czymś wyjątkowym. „Udało się tego dokonać dzięki wprowadzeniu nowych leków, a także lepszemu ich dobieraniu i wykorzystania u poszczególnych chorych” - powiedział na otwarcie obrad Kazuyuki Shimizu, prezydent XIV International Myeloma Workshop.

Podkreślono, że nie ma jednej terapii dla wszystkich pacjentów cierpiących na szpiczaka. Niektórzy z nich otrzymują nawet kilka leków, szczególnie w przypadku agresywnego przebiegu choroby. Chorzy w starszym wieku leczeni są mniejszymi dawkami leków, ale powinni korzystać z takich samych nowoczesnych preparatów.

Leczenie przede wszystkim uzależnione jest od tego jakie mutacje genetyczne występują u chorego. Czy w jego genomie brakuje jednego z fragmentów chromosomu 17. lub doszło do wymiany materiału genetycznego między chromosomem czwartym i czternastym. Dlatego przed rozpoczęciem leczenia u każdego chorego konieczne jest wykonanie odpowiednich badań genetycznych.

W pierwszej fazie najważniejsze jest opanowanie choroby i doprowadzanie do jej remisji (cofnięcia się). Gdy uda się tego dokonać, wielu chorym przeszczepia się komórki. Najczęściej wykorzystywane są własne komórki macierzyste chorego. „Jednak lepsze efekty uzyskuje się wtedy gdy przeszczepia się szpik kostny (zawierający komórki macierzyste – PAP) pozyskany od dawcy” - powiedział w rozmowie z dziennikarzem PAP uczestniczący w obradach prof. Grzegorz Mazur z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Jego zdaniem optymalnym dawcą do takiej transplantacji jest osoba spokrewniona z chorym, najlepiej brat lub siostra. Przeszczep szpiku jest wtedy bezpieczniejszy i daje lepsze efekty.

Skuteczność leczenia w znacznym stopniu zależy jednak od wczesnego wykrycia choroby. Z tym są kłopoty, gdyż szpiczak najczęściej wykrywany jest przypadkowo, np. podczas rutynowego badania krwi (powoduje niedokrwistość czego objawem mogą być krwawienia z nosa i dziąseł oraz łatwo powstające siniaki).

Jeśli występują już takie objawy jak bóle kostne w okolicy kręgosłupa i żeber, często mylone z tzw. korzonkami, choroba może być znacznie rozwinięta. Dlatego analizę krwi warto wykonywać przynajmniej raz w roku.

„W Polsce zanim zostanie wykryty szpiczak zwykle mijają trzy lata - podkreśla w rozmowie z PAP Wiesława Adamiec, prezes Fundacji Carita Żyć ze Szpiczakiem (na sympozjum reprezentuje polskich pacjentów). W naszym kraju około 10 tys. osób choruje na szpiczaka, spośród których leczonych jest 6 tys., ale niewykrytego szpiczaka może mieć kilka tysięcy Polaków.

Szpiczak najczęściej występuje u osób w wieku 60-65 lat, ale zdarza się również u ludzi młodych, poniżej 40. roku życia. Nieco częściej chorują mężczyźni. Częstym objawem są osteoporoza powodująca złamania kręgów kręgosłupa i obniżenie wzrostu nawet o kilkanaście centymetrów, a także niewydolność nerek oraz częste zakażenia, szczególnie zapalenia płuc, opon mózgowych i dróg moczowych.

PAP - Nauka w Polsce, Zbigniew Wojtasiński

zbw/ ula/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Lek na stwardnienie rozsiane może pomóc pamięci krótkotrwałej

  • Fot. Adobe Stock

    Australia/ Pierwszy w historii pingwin cesarski, który dotarł do Australii, wraca do Antarktyki

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera