Prawnik: afera Collegium Humanum niekoniecznie świadczy o słabym nadzorze nad uczelniami

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Prawnik dr Łukasz Kierznowski ocenił, że afera Collegium Humanum wynikła z popełnianych w tej sprawie przestępstw, nie zaś z wadliwych mechanizmów kontroli państwa nad uczelniami. Przestrzegł przed pochopnym wykorzystywaniem afery do poszerzania nadzoru ministerstwa nauki nad szkołami wyższymi.

W prywatnej uczelni Collegium Humanum dochodziło do licznych nieprawidłowości w procesie przyznawania dyplomów - potrzebnych m.in. do awansu w strukturach spółek Skarbu Państwa. Część z tych dyplomów wystawiano bez odpowiedniego procesu edukacyjnego. CBA dotychczas zatrzymało kilkadziesiąt osób związanych z nieprawidłowościami w tej uczelni.

W wyniku tej afery rozpoczęła się dyskusja nad ewentualnym zwiększeniem skuteczności nadzoru ministerstwa nauki nad uczelniami. I tak w projekcie „Strategii Rozwoju Szkolnictwa Wyższego w Polsce do 2035 r.”, przedstawionym pod koniec października przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w zakresie nadzoru nad uczelniami pojawiła się propozycja „wzmocnienia ram prawnych, jakościowych i etycznych”.

Zajmujący się sprawami szkolnictwa wyższego prawnik dr Łukasz Kierznowski z Uniwersytetu w Białymstoku przestrzegł przed pochopnym poszerzaniem uprawnień ministra, wskazując na konstytucyjną zasadę autonomii szkół wyższych.

Według niego, zmienianie całej strategii państwa bazując na jednym czy dwóch przypadkach nieprawidłowości byłoby absurdalne i populistyczne.

- Collegium Humanum mogło działać w tak szerokim zakresie nie z powodu braku instrumentów nadzoru nad uczelniami (bo takie są i to szerokie), ale przede wszystkim dlatego, że przepisy dotyczące prowadzenia studiów podyplomowych przez uczelnie są bardzo luźne - powiedział PAP dr Kierznowski. Dodał, że kolejnym czynnikiem było wprowadzenie przepisów, które pozwoliły osobom z dyplomem studiów podyplomowych MBA zajmować miejsca w spółkach Skarbu Państwa. - To były właśnie źródła sukcesu takich uczelni, jak Collegium Humanum. Reszta nadużyć opisywanych w mediach była już skutkiem przestępstw, a nie zakresu uprawnień nadzorczych ministra - stwierdził dr Kierznowski.

Podkreślił, że w sprawie Collegium Humanum były oskarżenia o przestępstwa, takie jak korupcja i podrabianie dokumentacji. - Można rozmawiać o zwiększaniu nadzoru, szerszych obowiązkach sprawozdawczych uczelni, ale jeżeli ktoś zechce sfałszować dokument, zrobi to bez względu na instrumenty nadzoru przewidziane po stronie ministra. Dlatego sugerowanie, że afera to skutek złych przepisów dotyczących nadzoru nad uczelniami, jest dużym uproszczeniem. To raczej skutek niewłaściwych przepisów dotyczących jakości kształcenia, które zrodziły pole do nadużyć i przestępstw - ocenił Kierznowski.

- Jeżeli ktoś uważa, że obecne mechanizmy nadzoru nad uczelniami są nieskuteczne, niech to poprze konkretnymi danymi. Jeden czy dwa przypadki to nie jest wystarczający powód, żeby zaostrzać nadzór państwa nad uczelniami - ocenił prawnik.

Ekspert wyjaśnił, że nadzór ministra nad uczelniami dotyczy głównie dwóch kwestii: działania zgodnie z prawem oraz prawidłowości wydatkowania środków finansowych przekazywanych z budżetu państwa.

- W zdecydowanej większości spraw minister nie ma uprawnień do wydawania uczelni wiążących poleceń. Ten nadzór ogranicza się do spraw legalnościowych i prawidłowości wydatkowania środków finansowych - powiedział badacz z UwB.

Wśród instrumentów nadzorczych dr Kierznowski wymienił m.in. możliwość stwierdzenia nieważności aktów uczelni, jeśli są niezgodne z prawem. Minister może też wstrzymać rekrutację na studia lub zainicjować procedurę odwołania rektora w przypadku „rażącego lub uporczywego naruszania prawa”, a także dokonywać kontroli uczelni i żądać od nich informacji i wyjaśnień.

Ekspert zwrócił uwagę na konieczność odróżnienia nadzoru ministra od kontroli jakości kształcenia.

- Czym innym jest legalność, a czym innym jakość. Minister w zasadzie nie ma prawie żadnych uprawnień, jeżeli chodzi o kontrolę jakości kształcenia. Tym zajmuje się Polska Komisja Akredytacyjna (PKA), a jakością kształcenia doktorantów zajmuje się z kolei Komisja Ewaluacji Nauki - podkreślił.

Wyjaśnił, że PKA dokonuje dwóch rodzajów ocen: programowej (na konkretnych kierunkach) i kompleksowej (całościowa ocena działalności uczelni). Minister może jedynie inicjować kontrole oraz określa kryteria oceny programowej i kompleksowej.

Kierznowski ocenił, że jakiekolwiek zmiany w nadzorze nad uczelniami powinny być oparte na pogłębionych analizach, muszą też pozostawać w zgodności z autonomią szkół wyższych - Organy władzy publicznej nie mogą przekroczyć cienkiej granicy między nadzorem a autonomią - ocenił.

Nauka w Polsce, Ludwika Tomala (PAP)

lt/ bar/ lm/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera