Mikołaj Wolanin: aktywność społeczna daje sprawczość i poczucie wpływu

Źródło: Adobe Stock
Źródło: Adobe Stock

Im więcej wiemy o własnych prawach oraz obowiązkach, tym lepszymi obywatelkami i obywatelami jesteśmy - powiedział PAP Mikołaj Wolanin, student prawa UW i UKSW, prezes i założyciel powstałej w 2019 r. Fundacji na rzecz Praw Ucznia (FnrPU), jeden z 10 finalistów Global Student Prize.

Global Student Prize to nagroda dla najlepszych studentów, przyznawana przez indyjską fundację edukacyjną Varkey Foundation i amerykańską organizację Chegg.org, wspierającą uczniów i studentów.

Wolanin (ur. w 2002 r.) pochodzi z Nowego Tomyśla w Wielkopolsce, a jego konkurenci - m.in. z Kanady, Argentyny, Malezji i Turcji. Od kilku lat działa na rzecz praw uczniów, a po wybuchu wojny w Ukrainie zaangażował się również w pomoc uchodźcom.

PAP: Jako jedyny Polak znalazłeś się w gronie 10 finalistów Global Student Prize – nagrody dla najlepszych studentów? Jakie to uczucie?

Mikołaj Wolanin: Czuję dużą wdzięczność wobec Kapituły za docenienie mojej aplikacji. I choć wiedziałem o tym nieco wcześniej względem dnia ogłoszenia, przez co emocje trochę już osłabły, to naprawdę cieszę się z takiego wyróżnienia. To niezwykły zaszczyt znaleźć się na liście wśród tak znakomitych osób z całego świata.

PAP: Za co dokładnie zostałeś doceniony?

M.W.: Widzę, że większy nacisk był położony na aktywność społeczną oraz osiągnięcia naukowe w postaci publikacji czy referatów konferencyjnych, aniżeli np. na oceny, szczególnie że niemożliwe byłoby ich porównanie pomiędzy kandydatami z ponad 170 państw (bo z tylu państw pochodzą wszyscy nominowani). Sam jednak nie wiem, czy były tu np. kryteria punktowe, czy w jakiś inny sposób Kapituła podejmowała decyzję. Staram się łączyć działalność społeczną z aktywnością naukową; wydaje się, że udaje mi się to czynić.

PAP: Jak to się stało, że jeszcze jako osoba niepełnoletnia ufundowałeś - na podstawie zezwolenia sądu rodzinnego - Fundację na rzecz Praw Ucznia?

M.W.: Przyznam, że nie mam w zakresie Fundacji żadnego mitu założycielskiego, jednego zdarzenia, które byłoby powodem jej ufundowania. Po prostu zauważyłem, że mało kto interesował się — tak społecznie, jak i naukowo — tą dziedziną, a w dodatku sam byłem wtedy jeszcze uczniem. Co do samej procedury, kluczowe jest to, że fundację mogą zakładać wszystkie osoby fizyczne, a nie tylko te pełnoletnie, jak jest w przypadku stowarzyszeń. Stąd było to możliwe także w przypadku niepełnoletniego ucznia, ale rzeczywiście był tu dodatkowy krok — zezwolenie sądu rodzinnego. Procedura była tu jednak dokładnie taka, jak gdyby małoletni miał zrzec się spadku — wystarczył wniosek jednego z rodziców, sądowe posiedzenie i pozytywne jego rozstrzygnięcie.

PAP: Fundacja na rzecz praw Ucznia podejmuje stałą działalność edukacyjną oraz interwencyjno-poradniczą z zakresu praw uczniowskich. Jakie to są najczęściej sprawy?

M.W.: Najczęściej otrzymujemy prośby o pomoc w sprawach wydawałoby się prozaicznych, ale o dużej wadze dla osób w wieku dojrzewania. To zatem przede wszystkim pytania dot. wyglądu (legalność zakazu makijażu, farbowania włosów, malowania paznokci…) czy prawidłowości wystawienia np. ocen niedostatecznych. W każdej takiej sytuacji staramy się pomóc tak, jak tylko możemy i potrafimy.

PAP: Jak można pomóc uczniom w rozwiązywaniu ich problemów?

M.W.: Myślę, że kluczowa jest świadomość. Gdy tylko ją zwiększymy, szereg kłopotów czy nieporozumień sam z siebie zaniknie. Im więcej zatem wiemy o własnych prawach oraz obowiązkach, tym lepszymi obywatelkami i obywatelami jesteśmy. Stawiajmy zatem na edukację i wsparcie, bo to one pozwolą zażegnać naprawdę wiele sporów.

PAP: W drugiej klasie liceum napisałeś swoją pierwszą książkę — Prawa ucznia, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2020. Skąd takie zainteresowania?

M.W.: Przyznam, że coraz bardziej czuję się naukowcem, aniżeli społecznikiem. Stąd zatem, zaczynając swoją „przygodę” z naukami prawnymi, udało mi się przygotować choćby tę publikację. Na pewno wpływ na to miał sam fakt bycia wówczas uczniem oraz to, że była i jest to pewna nisza, zagadnienie, które jest społecznie doniosłe, ale którym zajmuje się niewiele osób.

PAP: Czy w Polsce prawa uczniów są odpowiednio respektowane?

M.W.: Myślę, że sytuacja jest coraz lepsza. Oczywiście, nie jest idealnie, wiele jeszcze jest do zmiany, ale widać zmiany. Na pewno jest większa świadomość względem trzech czy pięciu lat temu. Do tego Ministerstwo Edukacji Narodowej pracuje, a ja mam przyjemność pracować wraz z nim, nad reformą całego systemu uczniowskich praw i obowiązków uczniowskich oraz nad powołaniem krajowego Rzecznika Praw Ucznia. Będzie zatem coraz lepiej, ale jeszcze wiele pracy przed nami.

PAP: Wyobrażam sobie, że to mogło nie być łatwe np. dla nauczycieli, że w klasie jest uczeń, który powołał Fundację na rzecz praw Uczniów? Jak reagowali wychowawcy, nauczyciele i koledzy/koleżanki z klasy?

M.W.: Nigdy nie spotkałem się z niechęcią — i nauczyciele, i koledzy z klasy zawsze reagowali z dużą życzliwością na działalność Fundacji, szczególnie że część moich przyjaciół z klasy też zaangażowała się w jej działalność.

PAP: Jesteś obecnie studentem prawa na UW i prawa kanonicznego na UKSW. Zaangażowałeś się od lutego 2022 r. do czerwca 2023 r. w pomoc uchodźcom - w Punkcie Pobytu Krótkoterminowego dla Uchodźców z Ukrainy prowadzonym przez m.st. Warszawę. Dlaczego?

M.W.: To był odruch. Inwazja się rozpoczęła, a miliony osób kierowały się do Polski. Oczywiste było, że wszystkie ręce przydadzą się na „pokładzie pomocy humanitarnej”. Stąd też i ja pozwoliłem sobie dołączyć do tych działań i wnieść choćby mały wkład w pomoc osobom uciekającym przed wojną.

Charakterystyka moich studiów jest na szczęście taka, że Uniwersytet Warszawski pozwala nam samodzielnie kreować własny plan zajęć. Nie było zatem żadnego kłopotu, by jednocześnie uczęszczać na zajęcia i pomagać w punkcie recepcyjnym, np. podczas zmian nocnych. W momencie inwazji na przełomie lutego i marca 2022 r. naprawdę nie było możliwe, by pomocy było za dużo. Wręcz przeciwnie, zawsze było jej za mało. Dlatego pomyślałem, że być może możliwe będzie, bym pomógł choćby w niewielkim wymiarze poprzez pracę w jednym z centrów.

PAP: Czy pokolenie obecnych studentów jest aktywne społecznie?

M.W.: Myślę, że tak i przejawy tego widzimy na każdym roku. Bardzo duża liczba inicjatyw społecznych, coraz częściej obecne młodzieżowe rady jednostek samorządu terytorialnego, angażowanie się w działalność samorządów uczniowskiego oraz studenckiego — przykładów mamy naprawdę dużo. Myślę, że wynika to z tego, iż taka aktywność pozwala mieć na coś wpływ, pozwala zmieniać własną okolicę na lepsze. A sprawczość zawsze jest czymś motywującym oraz uwrażliwiającym.

PAP: Dlaczego warto być aktywnym społecznie?

M.W.: Przede wszystkim po to, by pomagać innym. Niejednokrotnie przecież to my otrzymywaliśmy czyjąś pomoc, więc w każdym momencie dobrze jest zaangażować się i oddać to, co się otrzymało, nierzadko ze zwielokrotnioną siłą. Poza tym rzeczywiście, jak już mówiliśmy przed chwilą, aktywność społeczna daje nam niesamowitą sprawczość oraz poczucie wpływu.

PAP: Co poradziłbyś osobom, które chciałyby być aktywne społecznie?

M.W.: Przede wszystkim nie należy bać się dużych liczb i dużych pomysłów. Jeśli ktoś chciałby zorganizować wydarzenie na setki czy tysiące osób, sama myśl nie powinna go krępować, a raczej prowokować do odpowiedzenia sobie na pytanie: jak mogę to osiągnąć? Do kogo muszę się odezwać? Z kim warto współpracować, by zrealizować ten pomysł? Poza tym pamiętajmy, że nie trzeba być zaangażowanym na cały etat. Nawet działalność w samorządzie uczniowskim, studenckim czy w lokalnym stowarzyszeniu, zajmująca kilka godzin miesięcznie, już wywrze niesamowity wpływ i pomoże zmienić lokalną okolicę na lepsze.

PAP: Jakie trudności napotykasz w działaniach na rzecz społeczeństwa, a co daje siłę?

M.W.: Mieszkam w Warszawie od kilku lat, ale pochodzę z niewielkiego Nowego Tomyśla w Wielkopolsce. Jasne jest zatem, że pewnymi barierami są kwestie materialne, w szczególności patrząc na rynek nieruchomości. Tu jednak ogromną pomocą jest Rafał Brzoska Foundation i jej stypendia — warto o nie aplikować, ponieważ są jedyną taką pomocą w naszym kraju! Siłę zaś dają mi moi przyjaciele, z którymi możemy realizować pomysły, które na pierwszy rzut oka wydawałyby się niemożliwe do wykonania.

Mikołaj Wolanin. Fot. A. Pawełczak

Mikołaj Wolanin jest także przewodniczącym Komitetu Głównego Olimpiady Wiedzy o Prawach Ucznia, reprezentantem Fundacji w Child Rights Connect w Genewie oraz członkiem Zespołu ds. Praw i Obowiązków Ucznia przy MEN. Ma w swoim dorobku 14 publikacji naukowych, w tym 2 monografie (Prawa ucznia, a także Obowiązki ucznia wydane w 2021 r.), jak również ponad 30 referatów na konferencjach naukowych, w tym na 12 międzynarodowych.

Zwycięzca, organizowanego po raz czwarty, konkursu o Global Student Prize, czyli osoba, która „ma realny wpływ na naukę, życie swoich rówieśników i społeczeństwo” – zdobędzie 100 tys. dolarów. Organizatorzy ogłoszą tegorocznego laureata jeszcze we wrześniu.(PAP)

Rozmawiała Anna Mikołajczyk-Kłębek, Nauka w Polsce

amk/ bar/ mhr/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera