Nauka dla Społeczeństwa

20.04.2024
PL EN
01.09.2021 aktualizacja 01.09.2021

Dr hab. T. P. Rutkowski: ostatnich kilkanaście lat to wzrost zainteresowania II wojną światową

Warszawa, 30.06.2021. Pracownik naukowy Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Tadeusz Rutkowski podczas sesji zdjęciowej dla Polskiej Agencji Prasowej w Warszawie. Fot. PAP/A. Zawada Warszawa, 30.06.2021. Pracownik naukowy Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Tadeusz Rutkowski podczas sesji zdjęciowej dla Polskiej Agencji Prasowej w Warszawie. Fot. PAP/A. Zawada

Pozytywnym impulsem do podejmowania tych zagadnień było powstanie takich instytucji, jak Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i innych popularyzujących wiedzę o tym okresie historii – mówi PAP dr hab. Tadeusz P. Rutkowski z Wydziału Historii UW. 82 lata temu, 1 września 1939 r., wybuchła II wojna światowa.

Polska Agencja Prasowa: Po upadku komunizmu w Polsce lawinowo wzrosło zainteresowanie historią II wojny. Później znacznie więcej miejsca poświęcano w historiografii dziejom PRL. Czy spadek zainteresowania II wojną jest zauważalny wśród studentów i najmłodszego pokolenia badaczy?

Dr hab. Tadeusz P. Rutkowski: Moje doświadczenie wskazuje na stabilne w ostatnich latach zainteresowanie II wojną wśród studentów historii. Jest ono dziś nawet nieco większe niż w latach dziewięćdziesiątych. Pojawiają się pewne „mody badawcze”, które sprawiają, że w danym okresie powstaje więcej prac poświęconych np. wojnie obronnej 1939 r. czy Powstaniu Warszawskiemu lub Cichociemnym. W przypadku profesjonalnych badaczy można dostrzec, że pozytywnym impulsem do podejmowania tych zagadnień było powstanie takich instytucji, jak Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i innych popularyzujących wiedzę o tym okresie historii, a wcześniej powołanie Instytutu Pamięci Narodowej. Ostatnich kilkanaście lat to bez wątpienia wzrost zainteresowania badaczy II wojną.

PAP: Jakie obszary badawcze cieszą się szczególnym powodzeniem badaczy? Czy są to zagadnienia, które do tej pory były pomijane?

Dr hab. Tadeusz P. Rutkowski: Część naukowców próbuje na nowo opisać historię badanych już zagadnień. Mam na myśli m.in. wspomnianą już wojnę obronną 1939 czy funkcjonowanie struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Zauważalne jest też zainteresowanie martyrologią. Historykom mojego pokolenia, którzy żyli w okresie PRL, temat ten kojarzył się głównie z polityką władz i nie był atrakcyjny. Dziś ze względu na zmiany spowodowane przemianami polityki historycznej zarówno polskiej, jak i innych krajów konieczny wydaje się powrót do tych zagadnień, aby pokazać m.in., czym były okupacje ziem polskich przez oba reżimy totalitarne. Na tych kwestiach koncentrują się działania wielu wspomnianych już instytucji.

PAP: Badanie dziejów okupacji sowieckiej wymaga dostępu do archiwów rosyjskich. Na ile ich niemal zupełne zamknięcie utrudnia prowadzenie tych badań?

Dr hab. Tadeusz P. Rutkowski: Jest to ogromne, wręcz dramatyczne utrudnienie. Od kilku lat stopniowo zamykano polskim badaczom dostęp do archiwów rosyjskich. Możliwość prowadzenia badań wciąż istnieje, ale jest skrajnie ograniczona. Cechą tamtejszych archiwów jest również ogromne uzależnienie od woli archiwisty. To on decyduje, jakie dokumenty otrzymamy. Dotyczy to szczególnie II wojny światowej, bo dla współczesnych rządzących Rosją jest to „okres święty”, a to sprawia, że dokumenty są trzymane w znacznym stopniu pod kluczem i udostępniane w sposób wybiórczy. Część badaczy wciąż bazuje na materiałach pozyskanych w latach dziewięćdziesiątych oraz okresie „odwilży miedwiediewowskiej”, czyli latach 2009–2015. W tym kontekście wielkie znaczenie mają zbiory archiwów ukraińskich. Można w nich często znaleźć te same dokumenty, które znajdują się w Rosji i są niedostępne – zwłaszcza w odniesieniu do aparatu bezpieczeństwa państwa.

PAP: Kremlowska narracja historyczna o II wojnie trafia na podatny grunt w Rosji. Czy istnieje ryzyko, że równie ochoczo będzie przyjmowana przez historyków zachodnioeuropejskich?

Dr hab. Tadeusz P. Rutkowski: Narracja tworzona na Kremlu jest w dużej mierze powtórzeniem podręczników z czasów sowieckich oraz najważniejszych tez ówczesnej propagandy. To, czy ta opowieść będzie przyjmowana na Zachodzie, zależy od pozycji politycznej Rosji. Zbyt bezczelne lansowanie tez stalinowskiej historiografii w połączeniu z polityką imperialistyczną może osłabiać pozycję Rosji w zakresie wpływu na historiografię i narrację historyczną Zachodu. Jeśli jednak Rosja jako silne i liczące się państwo będzie uwzględniana w założeniach polityki państw zachodnich, to może pojawić się ryzyko przyjmowania tych tez oraz ich interpretacji w zachodniej historiografii. Nurt wyrażania zrozumienia dla polityki sowieckiej w czasie II wojny zawsze był obecny wśród zachodnich historyków. Wydaje mi się, że to zrozumienie dla Związku Sowieckiego pojawia się dziś coraz częściej, ale nie jest to wprost bezpośrednie powtórzenie głównych wątków polityki historycznej Kremla.

PAP: Historycy często zwracają uwagę na problem nadmiernie efektownych tez stawianych w publicystyce historycznej. Dotyczy to szczególnie najbardziej kontrowersyjnych wątków historii II wojny. Czy profesjonalni badacze historii mogą walczyć o zainteresowanie czytelników z publicystami, którzy wyrażają niezwykle wyraziste poglądy?

Dr hab. Tadeusz P. Rutkowski: Pamiętajmy, że historia nie jest nauką ścisłą. Nie jest tak, że istnieje katalog całkowicie słusznych interpretacji. Również prace popularnonaukowe pisane przez historyków będą różniły się od siebie sposobami interpretowania wydarzeń. Bez wątpienia jednak historia najnowsza jest dobrym polem do interpretacji publicystycznych, ponieważ bogactwo źródeł pozwala na rozmaite ich postrzeganie. Często w rozmowach z kolegami podkreślam, że stosując różne metody interpretacji, możemy udowodnić każdą tezę. Celem studiów historycznych jest m.in. nauczanie analizy źródeł, ich krytyki i oceny wiarygodności, skali oddziaływania, przyczyn powstania.

Wydaje się, że drogą do przedstawiania obiektywnej narracji historycznej jest publikowanie przez historyków książek przeznaczonych dla szerszego kręgu odbiorców, które nie mają na celu szukania poklasku i sławy, lecz popularyzowanie wyników badań. Idea wydawania lżejszych wersji monografii naukowych jest w pewnym stopniu realizowana w Instytucie Pamięci Narodowej. Takie publikacje są pozbawione aparatu naukowego i napisane przystępnym językiem. Wydają się one potrzebne, a wręcz niezbędne. Jest to szansa na odejście od stawiania mocnych tez publicystycznych, które często są niezgodne nie tylko z warsztatem historyka, ale również z zasadami przyzwoitej, uczciwej publicystyki, która nie powinna naginać faktów dla udowodnienia swoich tez. (PAP)

Autor: Michał Szukała

szuk / skp /

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024