Twierdza w dzisiejszym Gonio w zachodniej Gruzji świetnie pełniła swą funkcję przez dwa tysiące lat: najpierw rzymscy legioniści bronili z niej granic cesarstwa przed niepokornymi mieszkańcami Kolchidy, a w czasach znacznie nam bliższych – czerwonoarmiści strzegli z niej granic ZSRR przed imperialistami. Sekrety tego stanowiska właśnie poznają polscy archeolodzy.
Miejsce to jest dziś jedną z większych atrakcji turystycznych w okolicach Batumi - kurortu, o którym pół wieku temu z pasją w głosie śpiewały Filipinki. Apsaros (bo pod taką nazwą twierdza była znana wśród starożytnych) to dziś malownicze ruiny. Świetnie zachowały się jedynie fortyfikacje. Ich wnętrze to w większości pusta przestrzeń, gdzieniegdzie widoczne są zarysy fundamentów dawnych konstrukcji. Ale nawet mury opowiadają pasjonującą historię tego miejsca.
"Prawie 2 tys. lat temu po raz pierwszy wzniesiono tu umocnienia. Zrobili to rzymscy legioniści. Jednak były to konstrukcje ziemne i drewniane, których manifestację w postaci ukształtowania terenu, dojrzeć mogą tylko specjaliści. Tylko wprawne oko dojrzy pierwszą fazę funkcjonowania twierdzy" – opowiada kierownik polsko-gruzińskich wykopalisk w Gonio, dr Radosław Karasiewicz-Szczypiorski z Instytutu Archeologii UW.
Ślady dalszej historii dostrzeże nawet laik. Około 300 roku n.e. wykonano tam mur z niewielkich, ale regularnych bloków kamiennych, stanowiących najniższą, widoczną dziś warstwę umocnień. Kilkaset lat później, zapewne w VII lub VIII w., zaszła kolejna zmiana. Mury podwyższono o kolejny poziom. Tym razem wykorzystano duże, regularne kamienie. Zrobili to żołnierze Cesarstwa Bizantyjskiego.
Na tym historia twierdzy jednak się nie zakończyła. Od XVI do XVIII wieku stacjonował tu turecki garnizon. I on zostawił po sobie ślad, widoczny w postaci blankowania murów, czyli zębatego, obronnego zwieńczenia. Adżaria, czyli obszar, na którym położona jest twierdza, pozostał w granicach Turcji do 1878 r., kiedy to zdobyło go wojsko rosyjskie.
"Na tym można by przerwać wyliczankę. Jednak starożytne umocnienia były wykorzystywane i zostały zmienione jeszcze w XX wieku! Wojska ochrony pogranicza ZSRR wykorzystały zabytek do swoich celów. W murach wybito kilka strzelnic dla karabinów maszynowych, które wykończono betonem" – opowiada dr Karasiewicz-Szczypiorski.
I żartuje, że jest tam jeszcze jedna faza umocnień, postsowiecka. Pochodzi ona z czasów, kiedy konserwatorzy zamurowali otwory strzelnicze, wykonane w poprzednim stuleciu. Wcześniej mury pełniły funkcje militarne, dziś skutecznie strzegą dostępu do wnętrza fortu dla turystów. Zmuszają ich do wejścia przez główną bramę i wykupienia biletu.
Postsowieckich śladów w okolicy jest zresztą więcej. Polscy archeolodzy, od kilku lat badający wnętrze twierdzy, zamieszkują na przykład niski blok, który dawniej zajmowali przedstawiciele radzieckich służb specjalnych. Teraz przejęła go Adżarska Agencja ds. Ochrony Dziedzictwa – odpowiednik polskiego Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Budynek, położony kilkaset metrów od twierdzy, aż do lat 90. ubiegłego wieku oficjalne nawet nie istniał. Skutecznie krył się w gęstym ogrodzie z licznymi drzewami owocowymi i palmami. Do dziś zachowały się baseny, w których po służbie wojskowi mogli zażyć odprężającej kąpieli. Teraz okupują je stada żab, które kołyszą do snu archeologów nocnym rechotaniem.
Najwięcej reliktów we wnętrzu fortu pochodzi z czasów, kiedy mieszkali w nim Rzymianie. Podobnie jak na Krymie, rozmieszczali oni swoje garnizony na wybrzeżu, podczas gdy wnętrze kraju pozostawało poza ich kontrolą. Naukowcy przypuszczają, że w różnych okresach wewnątrz umocnień Apsaros stacjonowało od 500 do 2500 żołnierzy.
Na brak luksusów zapewne nie narzekali. Przemawia za tym odkrycie term, czyli łaźni, dokonane w 2014 r. przez polsko-gruzińską misję archeologiczną. Archeologów zaskoczyło bardzo wczesne datowanie znaleziska – budynek powstał w 2. poł. I w. n.e. To znaczy, że łaźnie wzniesiono zaraz po pojawieniu się na tym terenie pierwszego rzymskiego garnizonu. Prawdopodobnie miało to miejsce za panowania cesarza Wespazjana (69-79 rok n.e.).
W zeszłym roku nastąpiło kolejne zaskoczenie: mozaika podłogowa! "Mimo, że z krajów położonych wokół Morza Śródziemnego znane są liczne podobnie zdobione posadzki, to znalezisko z Gonio należy jednak uznać za wyjątkowe. Jest to jeden z nielicznych przykładów odkrycia luksusowego wykończenia łaźni wybudowanej przez wojsko na własne potrzeby i jedyne takie odkrycie na terenie zachodniej Gruzji" – zauważa dr Karasiewicz-Szczypiorski. I zwraca uwagę, że była to mozaika "na miarę żołnierskich możliwości" – ułożona dość krzywo, bez przedstawień figuralnych. Wzór składa się z prostych geometrycznych kształtów – kwadratów, rombów.
Wewnątrz twierdzy jest więcej śladów świadczących o tym, że z higieną było Rzymianom po drodze. W północno-zachodniej części fortu efektownie prezentują się ceramiczne rury, które do kluczowych budowli wewnątrz twierdzy, w tym oczywiście do term, rozprowadzały świeżą wodę z pobliskich źródeł. Ten wodociąg ma prawie 2 tysiące lat!
Ale historia Apsaros to nie tylko żołnierze z różnych epok. Według tradycji we wnętrzu twierdzy spoczywa jeden z dwunastu apostołów, św. Maciej. Zginąć miał śmiercią męczeńską ok. 80 roku n.e. w czasie głoszenia nauk Jezusa, choć do ciała tego świętego "przyznaje się" też Jerozolima. Część badaczy uważa, że miejscem jego męczeńskiej śmierci było jednak Suchumi w obecnej Abchazji.
Symboliczny grób świętego wewnątrz fortu jest z roku na rok coraz bardziej rozbudowywany. Wisząca obok tablica głosi: "Nawet dzisiaj rozgrywają się liczne cuda związane ze św. Maciejem, modlitwy nad jego grobem przynoszą pocieszenie". Ze znajdujących się obok wygodnych ławeczek można spoglądać zarówno na kunszt starożytnych inżynierów (wodociągi i zarysy term), jak i na symboliczny grób jednego z apostołów…
Polscy archeolodzy wrócą do Gonio w czerwcu. W kwietniu udali się do Gruzji po to, aby omówić z lokalnym partnerem - Muzeum i Rezerwatu Gonio-Apsarus w Batumi – szczegóły logistyczne nadchodzącego sezonu. Planują odsłonić pomieszczenia sąsiadujące z mozaiką, aby ułatwić konserwację zdobionej posadzki i umożliwić przyszłą budowę specjalnego zadaszenia oraz drenaży, które zabezpieczą wyjątkowe odkrycie. "Przy okazji odsłonimy większą część term, i może natrafimy na kolejne mozaiki" – mówi z nadzieją w głosie dr Karasiewicz-Szczypiorski.
Szymon Zdziebłowski
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.