Nauka dla Społeczeństwa

01.05.2024
PL EN
25.09.2012 aktualizacja 25.09.2012

Firmhofer: sukces "Kopernika" pokazuje potrzebę podmiotowości Polaków

PAP © 2012 / Andrzej Rybczyński PAP © 2012 / Andrzej Rybczyński

Popularność warszawskiego Centrum Nauki Kopernik - od końca 2010 r. centrum odwiedziły już 2 mln gości - świadczy m.in. o tym, że Polacy to naród aktywny i ambitny, który chce być traktowany podmiotowo - mówi w rozmowie z PAP dyrektor CNK, Robert Firmhofer.

PAP: Skąd wziął się fenomen popularności Centrum Nauki Kopernik?

Robert Firmhofer: Popularność \"Kopernika\" jest zaskakująca. Firma, która przed otwarciem CNK wykonywała dla nas studium wykonalności, uważała, że plan na poziomie 250 tys. zwiedzających rocznie jest absolutnie niewykonalny. Porównywalnej wielkości instytucję, Nemo w Amsterdamie - które jest jedną z najlepszych tego typu jednostek w Europie - odwiedza 500 tys. osób rocznie. Z kolei Heureka w Helsinkach gości 250 tys. osób rocznie, a Experimentarium w Kopenhadze - 400 tys. zwiedzających. Tak więc milion gości w ciągu roku - a CNK zwiedza w tej chwili już więcej osób - to jest nieprawdopodobnie dużo. Chętnych byłoby nawet więcej, ale nie jesteśmy w stanie fizycznie przyjąć więcej.

Częścią fenomenu \"Kopernika\", jak mi się zdaje, jest wolność - nie ma tu przewodników, każdy wybiera samodzielnie swoją ścieżkę, decyduje, jakie chce przeprowadzić doświadczenia. Ta wolność oparta jest na naszym szacunku dla podmiotowości zwiedzających. Nie próbujemy mówić zwiedzającym, co mają myśleć. Dajemy im szansę odkrycia czegoś o świecie, a także odkrycia siebie. Bo poprzez doświadczenia, które tu robią, odkrywają swoje mocne i słabe strony, swoje zainteresowania.

PAP: Ale tak dzieje się również w innych centrach nauki. Dlaczego akurat CNK jest takie popularne?

R.F.: To chyba dlatego, że jest coś szczególnego w Polakach. Wydaje mi się, że jesteśmy społeczeństwem spragnionym wolności i poczucia sprawczości - a więc przeświadczenia o tym, że możemy coś zmienić. Z drugiej strony ciągle napotykamy na mur systemu, który nas ogranicza, próbuje z nas zrobić trybiki w maszynie. Wydaje mi się, że bardzo wiele osób w Polsce nie chce być częścią maszyny, chce mieć poczucie, że w ich rękach leży ich przyszłość. To jest niedoceniane poczucie. Wydaje mi się, że często jesteśmy - jak nazwał to Witold Gombrowicz - \"upupiani\".

Sądzę, że sukces \"Kopernika\" to jest wyraźny sygnał, również dla polityków, mówiący o tym, że Polacy to bardzo ambitne i bardzo aktywne społeczeństwo, które swojej przyszłości upatruje w rozwoju, w tym, że obywateli będzie się traktowało poważnie, jak partnerów. A tymczasem w różnych sytuacjach ludzie - np. uczniowie w szkole, pacjenci w publicznej służbie zdrowia - czują się traktowani przedmiotowo.

\"Kopernik\" daje poczucie sprawczości nie tylko dlatego, że zwiedzający mogą samodzielnie przeprowadzać eksperymenty. Tutaj również organizowane są debaty, w których każdy może zabrać głos i w których uczestnicy są poważnie traktowani przez dyskutantów, nieraz - światowej sławy naukowców.

Kiedyś w czasie szkoleń dla szefów centrów nauki z całej Rosji, uczestnicy mówili nam, że w centrach nauki we Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii nie byli się w stanie niczego nowego się nauczyć. Rosjanie mówili: \"Tam nie ma energii, nie ma pasji. Mamy wrażenie, że tamte społeczeństwa są stare i wypalone, a społeczeństwo polskie jest kreatywne, pełne energii i bardzo otwarte\". Ludzie ci, mówiąc te słowa uchwycili coś, czego jesteśmy świadkami w \"Koperniku\". Mamy społeczeństwo pełne aspiracji i gotowe do ciężkiej pracy, by spełnić te aspiracje. Jednak musimy dużo pracy włożyć nie w to, żeby zrealizować te aspiracje, tylko w to, żeby przedrzeć się przez systemy - m.in. przez system edukacji - które nas ograniczają. CNK być może jest wentylem, który to ujawnia.

PAP: Czyli Kopernik trafił w Polsce na podatny grunt?

R.F.: Jako szef ECSITE (Europejskiej Sieci Muzeów i Centrów Nauki - przyp. PAP) słyszę, że fenomen pikniku naukowego i fenomen \"Kopernika\" był bardzo trudny do powtórzenia w innych krajach. \"Macie pewną energię społeczną, której u nas brakuje\" - mówią.

Fenomen CNK wynika m.in. z tego, że mamy dobrze rozpoznaną publiczność - od lat, jako środowisko, organizujemy festiwale i pikniki naukowe, dzięki którym mamy bezpośredni, osobisty kontakt z ogromną liczbą osób. To źródło ogromnej wiedzy. Dlatego tworząc \"Kopernika\" intuicyjnie stworzyliśmy coś, co odpowiadało na potrzeby ludzi.

PAP: Czy inne instytucje mogłyby wziąć przykład z \"Kopernika\"?

RF: Nie chciałbym stawiać CNK jako przykładu... Ale według mnie rolą współczesnych muzeów - również sztuki, historii - a w szczególności centrów nauki, jest bycie platformą dialogu społecznego. Chcemy stać się miejscem, gdzie będzie się odbywała debata publiczna, gdzie ludzie będą mieli poczucie sprawczości i bezpieczeństwa. Poczucie to wynika m.in. z tego, że odwołujemy się do metody naukowej. Jest to procedura wielokrotnej weryfikacji, oparta na doświadczeniu i na pewnym logicznym rozumowaniu.

Metoda naukowa oparta jest na szacunku wobec drugiej strony i jej przekonań, na otwartości, nieprzywiązywaniu się do dogmatów, na analizie i krytycznym sposobie myślenia i na kreatywności. W każdej chwili dyskutanci mogą zakwestionować dane wyniki i przedstawić lepsze, jednak muszą poprawność swoich propozycji udowodnić. To dobra metoda rozwiązywania sporów społecznych, prowadzenia dyskusji.

PAP: Co może wynikać z zastosowania metody naukowej w życiu publicznym?

R.F.: Z tego, że spotykają się różnie myślący uczestnicy debaty nie musi wynikać to, co obserwujemy często w telewizji. Tam zapraszani są przedstawiciele różnych partii, potwornie się kłócą, nie dochodzą do wspólnych wniosków, ale kiedy już wyjdą ze studia, zwykle i tak podają sobie ręce. A widzowie mają poczucie, że toczy się tam jakiś straszny spór, który nie ma rozwiązania. Przecież to jest teatr polityczny.

A powinniśmy sobie wyobrazić, że stawiamy na dialog, wspólnie poszukujemy dobrych rozwiązań, odkładamy na bok swoje uprzedzenia i analizujemy różne rozwiązania. Doświadczenie pokazuje, że często wynikiem takiego dialogu jest powstawanie nowych rozwiązań, których nie było w katalogu żadnej ze stron.

W kuchni z różnych składników, np. mąki, jaj, cukru i drożdży, powstaje całkiem nowa jakość - ciasto. Moim zdaniem instytucje kultury takie jak CNK powinny stanowić miejsca, platformy, w których z różnych składników społecznych wyrasta pyszne ciasto - akceptowanych przez uczestników rozwiązań społecznych.

PAP: Co może zmienić w dłuższej perspektywie istnienie \"Kopernika\"? Czy dzięki niemu w Polsce będzie więcej naukowców?

R.F.: Jeżeli dzięki nam ktoś zostanie naukowcem, będziemy szczęśliwi. Ale nie jest to podstawowy cel naszej działalności. Naszym celem jest to, żeby Polacy potrafili jak najlepiej opisać i zrozumieć siebie samych i świat, a dzięki temu, wspólnie z innymi, znaleźć narzędzia do zmiany tego świata na lepsze. Nauka moim zdaniem daje najlepsze narzędzia do zmiany postaw.

Rozmawiała Ludwika Tomala (PAP)

lt/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024