
Wiadomo, jakie działania należy prowadzić, by renaturyzować polskie rzeki; wiadomo też, że to konieczność. Potrzeba tylko zmiany niektórych przepisów, by szybciej i skuteczniej działać – powiedział PAP dr hab. Mateusz Grygoruk z Centrum Badań Klimatu SGGW.
Dr hab. Mateusz Grygoruk, prof. SGGW zauważył, że choć wiedza o konieczności renaturyzacji rzek rośnie, a korzyści z niej płynące są dobrze udokumentowane - to w praktyce zmiany postępują bardzo powoli. Jako jedną z głównych barier wskazał obecne prawo wodne, "które wciąż bardziej sprzyja degradacji rzek niż ich naprawie".
"Ministerstwo Środowiska już kilka lat temu opublikowało »Katalog dobrych praktyk w zakresie robót hydrotechnicznych i prac utrzymaniowych«. Prace utrzymaniowe to działania, które zarządcy wód mogą prowadzić bez dużych formalności. Problem w tym, że prawie wszystkie te działania prowadzą do pogorszenia stanu rzek. Obejmują bowiem takie zagadnienia jak wykaszanie roślinności, odmulanie, usuwanie drzew, niszczenie tam bobrowych - a to wszystko są prace, które systemowo degradują ekosystem rzeczny" – skomentował ekspert.
Co gorsza - zwrócił uwagę - obowiązujące przepisy utrudniają podejmowanie nawet drobnych, szybkich działań na rzecz poprawy stanu rzek. "Prawo pozwala nam np. wyciąć drzewo, rosnące nad brzegiem, ale już nie pozwala posadzić tam nowego. Żeby wykonać choćby małą renaturyzację, np. odtworzyć meander, wprowadzić nową roślinność nad rzekę, rozbić stary betonowy próg - potrzebne są procedury inwestycyjne, studia wykonalności, pozwolenia na budowę. A to kosztowne, czasochłonne i często zniechęcające" – wskazał.
Do tego, jak dodał, po każdej większej powodzi powraca pomysł budowy nowych zbiorników retencyjnych jako remedium na przyszłe zagrożenia. Tymczasem takie rozwiązania mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. "Budowa zbiorników nie rozwiązuje problemu powodzi. Wręcz przeciwnie – im bardziej regulujemy rzeki, tym szybciej płynie woda i tym większe zagrożenie w dolnym biegu. Problem nie leży bowiem w rzece, tylko w całej zlewni, którą trzeba inaczej zagospodarować. Pamiętajmy o tym: zbiorniki – tak jak renaturyzacja rzek - mogą ograniczać ryzyko powodzi i suszy, jednak nie wyeliminują go w zupełności" – podkreślił prof. Grygoruk.
Brak działań renaturyzacyjnych i kontynuowanie tradycyjnych metod utrzymywania rzek powodują, że rosną problemy środowiskowe, a także koszty społeczne i gospodarcze. "Jeżeli nie odbudujemy naturalnych funkcji rzek, będziemy płacić coraz więcej: za uzdatnianie wody, za naprawę infrastruktury po powodziach, za walkę ze skutkami suszy" – ostrzegł naukowiec.
Jako przykład podał rzekę Supraśl i problemy, jakie się tam pojawiły w 2020 roku. Po intensywnych opadach i upałach doszło tam do katastrofy ekologicznej - przyduchy. Ogromne ilości rozgrzanej materii organicznej spowodowały niedobór tlenu i masową śmierć organizmów wodnych. "W związku z tym koszty uzdatniania wody dla Białegostoku w tamtym czasie wynosiły nawet ponad 100 tys. złotych dziennie. A gdyby Supraśl była bardziej naturalna, skutki byłyby o wiele mniejsze" – opowiedział rozmówca PAP.
W jego opinii, choć w Polsce istnieje już Krajowy Program Renaturyzacji Wód Powierzchniowych, który dla każdej rzeki wskazuje kierunki potrzebnych działań, problemem pozostaje brak narzędzi umożliwiających szybkie, lokalne decyzje. "Gdyby zmienić przepisy i pozwolić na pewne proste działania w ramach prac utrzymaniowych, wielu lokalnych zarządców wód już dziś mogłoby poprawiać stan rzek niewielkim kosztem i bez zbędnych formalności" - zasugerował ekspert.
"Myślę, że gdybyśmy dali nadzorom wodnym większą swobodę w podejmowaniu działań renaturyzacyjnych, to postępy byłyby szybsze. Bo tam pracują eksperci, którzy wiedzą, co trzeba robić. Problemem jest to, że prawo nie daje im takich możliwości" - podkreślił.
Naukowiec zwrócił uwagę na stopniowy wzrost świadomości społecznej dotyczącej potrzeby zmiany podejścia do gospodarki wodnej. Ale dodał, że bez zmian systemowych Polacy wciąż będą ponosić wysokie koszty niewłaściwego zarządzania rzekami. "Nie chodzi o to, że ludzie nie wiedzą, jak należy postępować, albo nie chcą tego robić. Często wiedzą doskonale. Ale obecny system prawny sprawia, że naprawa rzek jest trudna i droga. To trzeba zmienić" – skonstatował ekspert.
Przywołał też popularną wśród specjalistów opinię, że utrzymywanie rzek, jezior i innych wód w stanie obecnego przekształcenia, często motywowane błędnie pojmowanym dążeniem do ograniczania ryzyka powodziowego, jest w dłuższej perspektywie zupełnie nieopłacalne.
"Wobec zmiany klimatu, nasilających się susz i powodzi, odwlekanie działań renaturyzacyjnych tylko pogorszy sytuację. Dlatego potrzebne są proste rozwiązania, które pozwolą jak najszybciej przywracać rzekom ich naturalne funkcje. Zanim koszty zaniedbań staną się nie do udźwignięcia” - podsumował prof. Grygoruk.
Katarzyna Czechowicz (PAP)
kap/ zan/ bar/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.