Zoolog: skala przyłowu ptaków w sieci rybackie w polskich wodach była niedoszacowana

Uhla (Melanitta fusca) samiec - fot. Miłosz Kowalewski
Uhla (Melanitta fusca) samiec - fot. Miłosz Kowalewski

W latach 70. w sieciach rybackich w wyniku przyłowu ginęło co roku 47 tys. ptaków, w latach 80. i 90. - ok. 40 tys., a w II dekadzie XXI wieku - ok. 21 tys ptaków - wynika z nowych analiz danych, dotyczących polskich wód. Wcześniej skala przyłowu ptaków była poważnie niedoszacowana.

Skala przyłowu ptaków w sieci rybackie w polskich wodach była poważnie niedoszacowana. Z nowych analiz wynika, że w latach 70. co roku ginęło w ten sposób 47 tys. ptaków, w latach 80. i 90. - ok. 40 tys., a w II dekadzie obecnego wieku - ok. 21 tys ptaków. Problem najczęściej dotyczy trzech gatunków zagrożonych: lodówki, ogorzałki i uhli.

Przyłów to przypadkowe chwytanie w rybackie narzędzia połowowe zwierząt innych niż docelowe. Jest on zarazem najistotniejszym zagrożeniem antropogenicznym dla ptaków morskich - zwraca uwagę dr Dominik Marchowski z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN. W informacji przesłanej serwisowi Nauka w Polsce Marchowski dodaje, że obszar południowego Bałtyku, obok północno zachodnich obszarów Oceanu Pacyficznego oraz wód wokół Islandii, jest jednym z trzech najważniejszych na świecie rejonów, gdzie ginie najwięcej ptaków morskich w wyniku przyłowu w sieci skrzelowe.

Lodówki i uhle zimujące na południowym Bałtyku utopione w sieciach. Fot. Julius Morkunas
Lodówki i uhle zimujące na południowym Bałtyku utopione w sieciach, fot. Julius Morkunas

Zoolog przypomina szacunki sprzed ponad dekady temu, zgodnie z którymi co roku na całym Bałtyku w wyniku przyłowu ginie 76 tys. ptaków morskich. Obszary południowego Bałtyku, będące w jurysdykcji Polski i Niemiec, zidentyfikowano jako najbardziej istotne - gdyż szacowano, że tylko w tym rejonie ginie 45 tys. ptaków morskich rocznie.

Dominik Marchowski zastrzega jednak, że w przypadku Polski oparto się w tych szacunkach na trzech artykułach pochodzących z okresu 1972–1990, dotyczących ograniczonego obszaru Zatoki Gdańskiej oraz części Zatoki Pomorskiej. "Wynika z tego, że wielkość przyłowu w Polskiej Wyłącznej Stefie Ekonomicznej była wtedy w sposób oczywisty zaniżona" - zauważa badacz.

Aby oszacować faktyczną skalę przyłowu ptaków na polskich wodach morskich, dr Marchowski wykonał przegląd dostępnych źródeł dotyczących przyłowu, w których dane zbierane były przy użyciu metod naukowych. Uwzględnił dane z badań z niemal półwiecza (z lat 1970–2018). Pochodziły one z 48 publikacji i raportów z lat 1982–2021, w których opisywano ptaki z przyłowu w Polskiej Wyłącznej Strefie Ekonomicznej na Morzu Bałtyckim oraz na zalewach przymorskich w okresie od 1972 do 2016 roku.

Na podstawie analizowanej literatury dr Marchowski wytyczył sześć oddzielnych obszarów, ważnych z punktu widzenia przyłowu ptaków morskich: jezioro Dąbie, Zalew Szczeciński, Zalew Wiślany, Zatoka Pomorska, Zatoka Gdańska i okolice Kołobrzegu. Jako ofiary przyłowu zidentyfikował 28 gatunków ptaków, z czego 13 ma status zagrożenia albo bliski zagrożenia według Europejskiej Czerwonej Listy Ptaków z 2015 r.

"Skala oszacowanego corocznego przyłowu ptaków morskich dla całości polskich wód morskich wyniosła dla lat 70. XX wieku — 47 000 ptaków, dla lat 80. i 90. — 39 800 i dla II dekady XXI wieku — 21 300 ptaków rocznie. Najczęściej przypławianymi gatunkami były dla lat 2010-tych: lodówka (9 000 osobników rocznie), ogorzałka (3 500 osobników rocznie) i uhla (2 000 osobników rocznie)" - informuje autor badań.

Jak dodaje, dopuszczalne progi przyłowu (obliczone zarówno na podstawie Potential Biological Removal - PBR, jak i metody rekomendowanej przez BirdLife International - BLT) zostały przekroczone: dla lodówki o 175 proc. (PBR) i 1061 proc. (BLT); dla ogorzałki - o 542 proc. (PBR) i 3400 proc. (BLT); dla uhli - o 35 proc. (PBR) i 495 proc. (BLT).

Dr Marchowski wskazuje, że wszystkie trzy wspomniane gatunki znajdują się na europejskiej czerwonej liście ptaków z 2015 r. w kategorii narażone (VU).

Wykazał on też pozytywną korelację wielkości połowów rybackich z wielkością przyłowu.

W ramach analiz dr Marchowski przedstawił historię połowów polskiej floty rybackiej w ostatnich 75 latach (1945–2020). "Wielkość połowów stopniowo wzrastała, by osiągnąć maksimum na przełomie lat 70. i 80. XX w. Następnie nastąpił znaczny spadek wielkości połowów, powiązany czasowo z przemianami politycznymi na początku lat 90. i wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. W okresie od połowy lat 90. do roku 2020 wielkość połowów polskiej floty rybackiej na Bałtyku utrzymywała się na poziomie około 125000 ton rocznie, przy nieznacznych fluktuacjach" - pisze.

Szczyt wielkości połowów przypada mniej więcej na szacowany szczyt wielkości przyłowu ptaków: lata 70. XX w. "W latach tych jeden statek rybacki przyławiał średnio 31,3 ptaków rocznie, w tamtym czasie na tonę złowionych ryb przypadało 0,26 ptaka. W latach 80-tych i 90-tych jeden statek rybacki był odpowiedzialny za śmierć 30,6 ptaków rocznie, a liczba przyłowionych ptakow na tonę ryb wynosiła 0,27. W latach 2010-tych jeden statek rybacki przyławiał średnio 25,7 ptaków, a liczba przyłowionych ptaków na tonę złowionych ryb wyniosła średnio 0,17" - relacjonuje dr Marchowski.

Zastrzega on, że zapobieganie przyłowowi w sieci skrzelowe jest trudne.

"Mimo skutecznych rozwiązań w minimalizacji przyłowu podczas połowów sznurami haczykowymi w innych częściach świata, eksperymenty z sieciami skrzelowymi jak do tej pory przyniosły niewielki skutek. W niektórych przypadkach nawet zabiegi zmierzające do ograniczenia przyłowu poprzez zastosowanie paneli kontrastowych na sieciach skutkowały zwiększeniem śmiertelności ptaków. Do tej pory najskuteczniejszą metodą ochrony ptaków wodnych przed przyłowem w sieci skrzelowe są czasowo przestrzenne zamknięcia dla rybołówstwa obszarów ważnych dla ptaków. Następnym krokiem zmierzającym do aktualnej i bieżącej oceny skali przyłowu na polskich wodach morskich będzie przeprowadzenie bardziej zaawansowanych analiz, polegających na modelowaniu wielkości przyłowu, zagęszczeń ptaków oraz nakładu połowowego. Takie podejście pozwoli na bardziej precyzyjną niż w niniejszej pracy ocenę skali zjawiska oraz jego czasowo przestrzennego rozmieszczenia. Wyniki tych analiz następnie będą mogły posłużyć do oceny żywotności populacji przy użyciu populacyjnych modeli macierzowych, a na tej podstawie będzie można określić dopuszczalne progi przyłowu dla poszczególnych gatunków" - zauważa zoolog.

Swoje wnioski opublikował na łamach czasopisma "Acta Ornithologica" (DOI 10.3161/00016454AO2021.56.2.001).

Nauka w Polsce - PAP

zan/ agt/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Naukowiec: żubr jest gatunkiem „uchodźcą”, który został zepchnięty do lasów

  • Adobe Stock

    Ekspertka: ciepły grudzień to większe ryzyko przeniesienia kleszcza wraz z choinką

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera