Nauka dla Społeczeństwa

28.03.2024
PL EN
10.03.2020 aktualizacja 11.03.2020

Weterani kosmicznych lotów: warto wysyłać ludzi w kosmos

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

O podróży na orbitę, przeżyciach, przemyśleniach, sensie i przyszłości wysyłania ludzi w kosmos rozmawiali weterani kosmicznych lotów Mirosław Hermaszewski, Bertalan Farkas, Tony Antonelli i Danny Olivas podczas konferencji My Space Love Story. Odbyła się ona w Gdańsku i Sopocie.

Na początku opowiedzieli o swojej „space love story” - o tym co sprawiło, że zapragnęli lecieć w kosmos i jak im się to udało.

„Eksploracja kosmosu inspirowała mnie, kiedy byłem już bardzo młody. Patrzyłem nocą w gwiazdy i zastanawiałem się, co tam się znajduje” - mówił John Daniel "Danny" Olivas, który odbył dwa loty na pokładzie wahadłowców Atlantis i Discovery. Opowiedział o tym, jak podążając za swoimi talentami, został inżynierem. I choć nie wiedział do końca, czego potrzeba, aby zostać astronautą, wiedział, iż inżynierskie umiejętności, to coś, co może być przydatne w kosmicznym programie.

„Kiedy byłem młody, chciałem być inżynierem, chciałem też być piłkarzem. Moja mama powiedziała - nie będziesz piłkarzem, ponieważ to jest bardzo niebezpieczne. Zostałem więc pilotem myśliwca” - wspominał z kolei gen. Bertelan Farkas - pierwszy Węgier w kosmosie.

Generał Mirosław Hermaszewski powiedział natomiast, że nigdy nawet nie marzył, aby być astronautą - Polska nie miała ani kosmodromu, ani rakiet. Jego marzeniem było zostanie pilotem i robił wszystko aby to zrealizować, mimo różnych opinii otoczenia, mówiących mu, że to niemożliwe. „Wszyscy mówili - puknij się w głowę” - opowiadał. „Kiedy już udało mi się latać na szybowcach i samodzielnie robiłem pierwsze podskoki, byłem z siebie tak niesamowicie dumny, że ja już jestem prawdziwy lotnik i wtedy zobaczyłem, że człowiek poleciał w kosmos - 12 kwietna 61 roku. To był dla mnie szok. (...). Wtedy urodziła mi się myśl: Boże, żeby kiedyś zobaczyć prawdziwego kosmonautę. Może mi rękę poda, bo ja bym nie śmiał nawet” - mówił Mirosław Hermaszewski.

Z kolei Dominic Anthony "Tony" Antonelli - weteran dwóch lotów na wahadłowcach opowiedział o tym, jak w młodości patrzył na astronautów z programu Apollo, załogę stacji Skylab i radziecki program Sojuz. „To były heroiczne osiągnięcia. Potrafili polecieć na powierzchnię Księżyca i wrócić” - mówił. Opowiadał też o swoich predyspozycjach do matematyki, zainteresowaniach nauką i o tym, jak został pilotem w US Navy, aby opłacić naukę na uniwersytecie.

Astronauci mówili też o barierach, jakie stają na drodze do eksploracji kosmicznej przestrzeni.

Według Dannego Olivasa, podstawą jest ludzka wola. „Kiedy jako gatunek zdecydujemy się, że chcemy czegoś dokonać, możemy to zrobić” - mówił. Jak zwrócił uwagę, ekonomia i technologią są ważne, ale te problemy można rozwiązać. Jako przykład sukcesu podał Międzynarodową Stację Kosmiczną, na której cały czas, od 2000 roku żyją ludzie. „Jeśli chcemy, to nie ma nic, czego nie możemy osiągnąć, jeśli tylko jest to zgodne z prawami fizyki” - powiedział.

„Podstawowy problem, który ja widzę w eksploracji kosmosu, to problem nieważkości” - mówił natomiast Bertelan Farkas. Podkreślał, że w czasie treningów na Ziemi można się do tego przygotować tylko częściowo, a loty dzisiaj trwają już nieporównanie dłużej, niż jego i gen. Hermaszewskiego.

Astronautów zapytano też o to, po co w ogóle wysyłać ludzi w kosmos - przecież coraz więcej potrafią robić bezzałogowe sondy i inne urządzenia. „Można wiele zrobić dzięki technologii - można zobaczyć to, co jest niewidoczne dla ludzkiego oka - w podczerwieni, promieniach gamma czy promieniach X - różnych spektrach poza widzialnym” - przyznał Danny Olivas, który m.in. pracował w NASA nad pierwszym marsjańskim łazikiem czy sondą Cassini.

Jednak potem dodał, że dane, które roboty zbierają kilka lat, mogłyby być przetworzone przez człowieka na miejscu nawet w tydzień. „Człowiek może zdecydować - nie chcę podnosić tego kamienia, a ten wygląda dużo ciekawiej. Może przetwarzać informacje w czasie rzeczywistym, podejmować decyzje w czasie rzeczywistym. Roboty tego nie potrafią” - podkreślał astronauta.

Także generał Hermaszewski wierzy w potrzebę tego, aby ludzie latali w przestrzeń. „W naturze człowieka zawsze, od zarania zresztą, tkwi chęć poznawania przyrody” - mówił. „Człowiek w działaniu jest precyzyjny, ale jest też kreatywny. Maszyna będzie na tyle mądra, na ile ją wyposażymy my - ludzie” - mówił kosmonauta. Dodał też, że urządzenie może się po prostu zepsuć i wtedy potrzebny będzie człowiek.

Astronauci odnieśli się też do roli polityki w kosmicznych lotach. „Zgodnie z naszą naturą skupiamy się na różnicach między nami i to staje się problematyczne przy współpracy. Polityka będzie więc zawsze odgrywała swoją rolę” - powiedział Danny Olivas. „Ale w naszej naturze jest także coś, co napędza ciekawość, pasję, kreatywność, oryginalność” - dodał.

Generał Hermaszewski zwrócił natomiast uwagę, że polityka wiąże się z funduszami, że to dzięki decyzjom politycznym mogą być dostępne pieniądze na badania. Inwestuje się przy tym, licząc na zyski. „Nikt by nie wydał przysłowiowego dolara, gdyby nie spodziewał się czterech czy pięciu. Nie wszędzie to jest rozumiane i myślę, że u nas w Polsce nie ma jeszcze zrozumienia przez polityków wartości, jakie niesie ta dziedzina życia - mówię o kosmosie, o badaniach kosmicznych. Bo przecież to, co osiągnęliśmy w ostatnich 50 latach, to gigantyczny skok. Na co dzień posługujemy się rzeczami, które prapoczątki mają właśnie w technologiach kosmicznych” - powiedział polski kosmonauta.

Tymczasem, jak zwrócił uwagę Tony Antonelli, czasy się zmieniają, a z nimi warunki lotów w kosmos. „Zasoby i pieniądze muszą skądś pochodzić. W naszej erze pochodziły od rządów, tak jednak nie musi być w przyszłości. Nikt nie zainwestuje dolara, nie oczekując czegoś w zamian. Jeśli więc uda nam się opracować model biznesu, to jak wydawać i zarabiać w przestrzeni pieniądze, mogłoby to działać” - stwierdził weteran kosmicznych lotów.

Nie zabrakło także filozoficznych przemyśleń, którymi astronauci zechcieli się podzielić. „Najciekawszą rzeczą związaną z przebywaniem na niskiej orbicie okołoziemskiej - ok. 300 km nad powierzchnią jest dla mnie to, jak piękna jest Ziemia” - mówił Tony Antonelli. "Nie mogę się doczekać pewnego dnia, choć może on nastąpić w dalszej przyszłości, może nawet nie będę wystarczająco długo żył, aby to zobaczyć - kiedy będziemy mówić +pochodzę z Ziemi+” - mówił.

Więcej informacji na stronie. 

PAP - Nauka w Polsce, Marek Matacz

mat/ ekr/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024