
Ssaków w Australii ubywa szybciej, niż w innych częściach świata. Prawdopodobnie padają one ofiarą drapieżników, sprowadzonych na antypody przez człowieka - wynika z badania przedstawionego w "PNAS".
Utrata siedlisk, polowania i coraz większa presja ze strony człowieka są wymieniane przez naukowców jako główne czynniki wymierania różnych gatunków na ziemi.
Wiele wskazuje jednak na to, że na antypodach wszystko odbywa się nieco inaczej. Choć tamtejsze ssaki - często wyjątkowe w skali całej ziemi - wymierają szybciej, niż na pozostałych kontynentach, większość strat ma miejsce na terenach pustynnych i półpustynnych, położonych z dala od skupisk ludzkich - wykazały przestrzenne analizy danych nt. wymierań.
Nie znaczy to jednak, że ludzie nie mają z tymi wymieraniami nic wspólnego - zauważają autorzy publikacji John Woinarski z Charles Darwin University w Darwin (Australia) i jego współpracownicy - którzy zbadali faunę australijskich ssaków i potencjalne zagrożenia dla jej różnorodności.
Bezpośrednią przyczyną zagrożenia są drapieżniki, sprowadzone do Australii przez ludzi. Na przykład zdziczałe koty czy europejskie lisy – twierdzą badacze.
Kolejną przyczyną trudnej sytuacji australijskich gatunków może być ingerencja ludzi w naturalne cykle pożarów. Wbrew pozorom bowiem działanie ognia jest dla niektórych gatunków korzystne - choćby dlatego, że pożary sprzyjają utrzymaniu określonego, potrzebnego im typu środowiska.
Autorzy badania doszli do swoich wniosków po metaanalizie ponad 3 tys. badań różnych gatunków ssaków żyjących w Australii. Tamtejsza fauna jest w skali ziemi wyjątkowa. Wiele gatunków to endemity czyli grupy niespotykane w innych częściach świata.
Naukowcy szacują, że spośród 273 endemicznych (niespotykanych nigdzie indziej) gatunków ssaków lądowych w Australii w ostatnich dwóch wiekach (czyli mniej więcej od chwili, kiedy do Australii zawitali Europejczycy) wymarło ponad 10 proc. gatunków. Wśród nich była prakolczatka, wilk workowaty i kilka gatunków typowo australijskich myszy oraz szczurów.
Dla porównania, w Ameryce Północnej, od momentu pojawienia się osadników z Europy do dziś, bezpowrotnie znikł zaledwie jeden gatunek ssaka, spokrewniony z naszą łasicą Neovison macrodon.
Przetrwanie kolejnych 21 proc. endemicznych gatunków australijskich ssaków lądowych jest dziś zagrożone - oceniają autorzy badania. Szacują również, że historyczne tempo wymierania ssaków w Australii wynosi jeden lub dwa gatunki na dekadę, i że takie tempo będzie się utrzymywać.
Nieco lepiej mają się ssaki morskie z Australii, choć z powodu braku informacji ich status (związany z ochroną) trudno jest dokładnie określić - zauważają autorzy publikacji. (PAP)
zan/ krf
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.