Osunięcie się gruntu pod Wisłostradą jest zdaniem ekspertów związane z pojawieniem się przy budowie II linii stołecznego metra tzw. kurzawki, która występuje, gdy grunt jest tak nasączony wodą, że zachowuje się jak bagno. Walka z kurzawką jest niestandardowa - mówią eksperci.
W ubiegłym tygodniu podczas prac na budowie stacji II linii metra Powiśle budowniczy natrafili na ciek wodny. Stacja została zalana, woda wymyła m.in. grunt pod tunelem Wisłostrady. Ruch w tunelu został zamknięty; kierowcy korzystają z objazdów. Zdaniem ekspertów problem pojawił się w związku z tzw. kurzawką.
Jak powiedział PAP prof. Dariusz Łydżba z Wydziału Budownictwa Lądowego i Wodnego Politechniki Wrocławskiej, kurzawka - czyli upłynnienie gruntu - jest zjawiskiem tak groźnym, że wspomina o nim każdy podręcznik geotechniczny. "W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że aby powstała kurzawka, potrzebna jest woda i grunt zbudowany z bardzo drobnych cząstek. W odpowiednich warunkach taki grunt przestaje być +ciałem stałym nasyconym wodą+ i staje się czymś w rodzaju zawiesiny cząstek stałych w wodzie. Przypomina pulpę i zachowuje się raczej jak płyn, a nie jak ciało stałe, podobnie jak bagna czy ruchome piaski" - wyjaśnił prof. Łydżba.
Mirosław Rutkowski z Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) potwierdził, że w pracach przy budowie metra przeszkodziła warstwa słabych gruntów nasiąkniętych wodą. "Cały tunel warszawskiego metra, zarówno pierwszej linii - ukończonej, jak i drugiej, w budowie, wierci się m.in. w gruntach słabych i zawodnionych" - podkreślił. Jak dodał, "nie ma żadnych podziemnych jezior czy rzek".
Zaznaczył, że usuwanie skutków awarii i stabilizacja gruntu wymagają bardzo mozolnej pracy. "Procedura nie jest standardowa, dlatego potrwa długo. Trzeba odizolować i wymienić grunt; zatamować wyciek. To skomplikowane. Każdy taki przypadek jest indywidualny. To nie tak, że wyleje się beton i po sprawie" - powiedział.
Według prof. Łydżby kurzawkę trudno jest przewidzieć, choć znamy warunki sprzyjające jej pojawieniu. Jak stwierdził, otwory wiercone na potrzeby rozpoznania geotechnicznego są od siebie oddalone, teoretycznie mogą więc ominąć miejsce stwarzające ryzyko.
Jak powiedział, z kurzawką trudno też walczyć, w dodatku nie ma na nią jednej, uniwersalnej metody. Kiedy wykop zalewa zwykła woda, można go osuszać, stosując pompy, a w przypadku kurzawki bezpośrednie zastosowanie pomp nie jest możliwe. Walka może polegać na odcięciu dopływu wody, np. specjalnymi stalowymi ścianami, czasami nawet zamraża się grunt. Stosuje się też różne technologie wzmocnienia, np. zmienia się konsystencję gruntu za pomocą żwiru.
Prof. Łydżba wspominał, że widział kiedyś pojawienie się kurzawki w dużym wykopie. "W jednej chwili stała tam koparka, w drugiej operator uciekał po jej ramieniu, a sprzęt gwałtownie tonął. Takie zjawisko pojawia się w głębokich wykopach, np. przy budowie kolektorów kanalizacyjnych" - powiedział. (PAP)
zan/ abr/ ura/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.