
Nie ma żadnego racjonalnego powodu, dla którego w Polsce nie mielibyśmy się podejmować renaturyzacji rzek. To nie tylko kwestia ochrony środowiska, ale też coś, co się opłaca gospodarczo i społecznie – powiedział PAP hydrolog dr hab. Mateusz Grygoruk, profesor SGGW.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu regulacja rzek wydawała się – i po części była - szczytem sukcesu inżynierii wodnej. Większość podejmowanych w XX w. na polskich rzekach działań była podporządkowana jednej zasadzie: ułatwić gospodarowanie wodą i krajobrazem. Dziś coraz wyraźniej widać jednak, że takie działanie ma wysoką cenę.
"Obecnie wszystkie rzeki w Polsce są pod jakimś wpływem człowieka. W okresie powojennym, głównie ze względów rolniczych i transportowych, starano się je regulować, a przyległe tereny dolinowe – meliorować. Budowano jazy i stopnie wodne, by spowolnić spływ wody tam, gdzie tego chciano, a gdzie indziej przyspieszano go, aby szybciej pozbywać się nadmiaru. Rzekę traktowano jak przeszkodę, którą trzeba okiełznać" – zauważył w rozmowie z PAP dr hab. Mateusz Grygoruk, prof. SGGW z Centrum Badań Klimatu tej uczelni.
Konsekwencje tych działań ujawniły się dość szybko. Uregulowane rzeki zaczęły szybciej erodować, co prowadziło do obniżania ich dna oraz poziomu wód gruntowych. Równocześnie zanikały naturalne elementy rzek: meandry, starorzecza, łachy piaszczyste, mokradła, a wraz z nimi kolejne gatunki roślin i zwierząt. Poprzeczne przeszkody były nie do przejścia dla migrujących ryb. Rzeka stawała się jednorodnym kanałem, pozbawionym różnorodności biologicznej i odporności na konsekwencje zmian środowiska i zmiany klimatu.

Degradacja środowiska była jednak w tamtych czasach problemem mniej dostrzegalnym niż dziś. "Wtedy nikt się specjalnie nie przejmował stratą łososia czy troci. Liczyło się, że rzeka działa tak, jak człowiek sobie tego życzył" – przypomniał prof. Grygoruk.
Z czasem okazało się, że regulacja rzek ma zły wpływ na stan środowiska, powoduje też problemy gospodarcze. Szybszy odpływ wód ograniczał zasoby wodne krajobrazu i obniżał poziom wód gruntowych. W rozchwianych warunkach rosnącej temperatury powietrza oraz nieregularnych opadów, uregulowane rzeki stawały się drogie w utrzymaniu, a ich infrastruktura często wymagała kosztownych napraw po kolejnych powodziach.
"Utrzymywanie silnie przekształconych rzek wbrew pozorom nie jest tańsze. Trzeba odbudowywać ich brzegi, stale poprawiać jakość wody, usuwać skutki erozji. To są ogromne koszty" – podkreślił ekspert.
Dlatego w 2020 r. powstał Krajowy Program Renaturyzacji Wód Powierzchniowych, w ramach którego przeanalizowano stan wszystkich rzek, jezior i wód przybrzeżnych w Polsce oraz wskazano działania, które należy podjąć, by stopniowo przywracać im naturalne funkcje.
"Dziś mamy pełną diagnozę. Wiemy, jakie są problemy poszczególnych rzek i co można zrobić, żeby je naprawić. Teraz potrzebujemy tylko decyzji i działania" – powiedział naukowiec.
Zastrzegł jednak, że takie działania muszą być dobrze zaplanowane i wprowadzone jak najszybciej. "Jeśli rozpocznie się je już teraz, być może za 10-20 lat będzie widać pierwsze efekty. Im bardziej będziemy zwlekać, tym dłużej potrwa naprawa skutków negatywnych oddziaływań przyspieszenia odpływu z krajobrazu Polski" - zaznaczył.
Profesor zwrócił uwagę, by renaturyzacji nie mylić z przywracaniem rzek do ich stanu pierwotnego, sprzed setek lat. "To drugie nie jest możliwe. W działaniach renaturyzacyjnych chodzi o świadome odbudowywanie ich niektórych naturalnych funkcji i uruchomienie kluczowych procesów ekologicznych. O odbudowę zróżnicowanej morfologii koryta, umożliwienie migracji organizmów, zwiększenie naturalnej retencji wód" - wytłumaczył.
Podkreślił, że renaturyzacja nie polega na zostawieniu rzeki samej sobie: "To musi być zbiór zaplanowanych działań. Trzeba rozpoznać problemy konkretnej rzeki i dobrać odpowiednie metody".
Zdaniem eksperta, choć oczywiście wymaga to dużego nakładu kosztów, niektóre działania można wprowadzić stosunkowo małym nakładem sił i środków. Wystarczą chęci i odpowiednie prawo. Korzyści rzekom mogą bowiem przynieść nawet tak proste rzeczy, jak wprowadzenie kamieni lub żwiru w odpowiednich miejscach, aby odtworzyć bystrze czy tarliska.
"To działania bardzo proste i bardzo tanie. Niestety często wymagają tylu procedur, że mało kto się ich podejmuje. Nawet posadzenie drzewa nad rzeką bywa problemem formalnym, podczas gdy jego wycięcie, jak na ironię, jest łatwe" – powiedział prof. Grygoruk.
W jego opinii korzyści płynące z renaturyzacji są wielowymiarowe. Przywrócenie naturalnych funkcji rzek przede wszystkim poprawia jakość wody, co przekłada się na mniejsze koszty uzdatniania. Zwiększa też odporność na susze i w dłuższej perspektywie może pomóc łagodzić skutki powodzi. Odnowione ekosystemy wodne pozwalają na odbudowę bioróżnorodności zwierząt i roślin oraz przywracają cenne usługi przyrodnicze, jak samooczyszczanie wody czy jej magazynowanie w krajobrazie.
"Renaturyzacja to inwestycja w przyszłość. W obliczu zmian klimatycznych, coraz częstszych ekstremalnych zjawisk pogodowych i rosnących kosztów utrzymania infrastruktury wodnej, to nie tylko kwestia ochrony środowiska, ale też decyzja racjonalna ekonomicznie. Choć ani pełna regulacja rzek, ani ich stuprocentowa renaturyzacja nie wpłyną na wyeliminowanie problemu suszy i powodzi, to w dłuższej perspektywie korzyści płynące z utrzymania dobrze funkcjonujących, zróżnicowanych morfologicznie i przyrodniczo rzek przyniosą ograniczenie ryzyka suszy i powodzi przy równoczesnym dążeniu do zapewnienia czystej i odpowiedniej ilości wody" - zauważył prof. Grygoruk.
"Nie ma żadnego racjonalnego powodu, dla którego nie mielibyśmy podejmować choćby minimalnych działań w celu renaturyzacji rzek. Renaturyzacja się po prostu opłaca – i środowisku, i społeczeństwu, i gospodarce" – podsumował.
Nauka w Polsce, Katarzyna Czechowicz (PAP)
kap/ zan/ bar/ mhr/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.