Wnioski z najnowszego raportu Komisji Europejskiej nt. wdrażania dyrektyw regulujących m.in. stan wód powierzchniowych są niepokojące – ocenił dla PAP hydrolog prof. Paweł Rowiński. Dodał zarazem, że dane z poprzedniego i aktualnego raportu są często nieporównywalne i trudno wyciągnąć wnioski co do charakteru zmian.
Wnioski z najnowszego raportu KE ws. wdrażania dyrektyw regulujących m.in. stan wód powierzchniowych są niepokojące i dają dużo do myślenia – podkreślił w komentarzu dla PAP hydrolog prof. Paweł Rowiński, dyrektor Instytutu Geofizyki PAN.
4 lutego ukazał się raport Komisji Europejskiej nt. wdrażania planów gospodarowania wodami w dorzeczu i zarządzania ryzykiem powodziowym w krajach członkowskich Wspólnoty. Raport opisuje stan za sześcioletni okres do 2022 r. W ocenie ekspertów niepokojące jest to, że odsetek zbiorników wodnych w dobrym stanie spadł w Polsce z 31 proc. do 8,4 proc.
"Niestety, w Polsce ponad 90 proc. zbiorników wód powierzchniowych nie spełnia warunków dobrego stanu wody. Trzeba tu zaznaczyć, że obecnie panuje zasada +decyduje najgorszy+, czyli wystarczy, aby jeden parametr był przekroczony i dany zbiornik nie spełnia warunków dobrego stanu wody. Mimo to wnioski z raportu nt. stanu wód powierzchniowych w Polsce są niepokojące” – uznał prof. Rowiński.
Dodał, że wody powierzchniowe w dobrym stanie są rozproszone w Polsce – na północy, południu i na wschodzie. "Są to zwykle małe cieki, a duże rzeki zwykle tych warunków nie spełniają. Dotyczy to nawet tych rzek, które wydają się być bardzo czyste, jak Narew. W jej wodach również można znaleźć cały szereg zanieczyszczeń" – tłumaczy hydrolog.
Na potrzeby raportu oceniana była jakość wód powierzchniowych pod względem stanu ekologicznego (kondycji ekosystemu) oraz stanu chemicznego (chodzi o zawartość substancji chemicznych). Polska znalazła się poniżej średniej unijnej pod względem obu tych wskaźników. Na przykład jedynie 25 proc. wszystkich wód powierzchniowych w Polsce ma dobry stan chemiczny, podczas gdy średnia UE wynosi 27 proc.
Komisarz ds. środowiska Jessika Roswall skomentowała we wtorek w rozmowie z PAP, że duży wpływ na poziom zanieczyszczeń mają w Polsce kopalnie.
Zdaniem prof. Rowińskiego nie powinno się jednak umniejszać roli rolnictwa w zanieczyszczaniu wód powierzchniowych w naszym kraju. "W raporcie podkreślono, że rolnictwo w Polsce nie jest tak intensywne, jak w najbardziej rozwiniętych krajach Europy, ale mamy tu do czynienia z rozproszonymi źródłami zanieczyszczeń, które również wpływają na jakość wód. Wspomnijmy chociażby zanieczyszczenia mikrobiologiczne, których najpoważniejszym źródłem są fekalia, pochodzące z hodowli zwierząt” – wyjaśnił hydrolog.
Potwierdził jednocześnie, że istotnym źródłem zanieczyszczeń są kopalnie. "Głównie odwadnianie kopalń, które jest źródłem zasolenia rzek. Było to przyczyną katastrofy na Odrze. Nadmiar soli, ciepła woda i niskie stany wód z powodu suszy dały mieszankę wybuchową, która doprowadziła do zakwitów złotych alg” – tłumaczył specjalista. Dodał, że obecność tych organizmów stanowi obecnie potężny problem.
Zwrócił uwagę, że na stan wód negatywnie wpływają też odkrywkowe kopalnie węgla brunatnego. "Powodują one powstawanie lejów depresyjnych wokół kopalni, w konsekwencji obniżenie luster wód gruntowych, czasem wysychanie jezior. Wszak to była przyczyna sporu o kopalnię węgla brunatnego Turów między Polską a Czechami" – przypomniał prof. Rowiński.
Jeśli chodzi o stan chemiczny, hydrolog wspominał o wszechobecnym problemie występowania trwałych, toksycznych substancji podlegających bioakumulacji, jak rtęć, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, związki tributylocyny.
Zwrócił uwagę, że istotny jest też stan ekologiczny wód powierzchniowych, czyli między innymi to, czy dno rzeki jest przekształcone; czy ryby mogą swobodnie migrować; czy rzeka ma dobre połączenie ze swoimi terenami zalewowymi, co ma ogromne znaczenie dla bioróżnorodności.
Kluczowa jest również tzw. ciągłość ekologiczna - warto pamiętać, że dla niektórych ryb barierą mogą być nawet niewysokie progi, dodał specjalista. "Z tą łącznością z terenami zalewowymi w Polsce jest często źle. Ponadto, często wykaszamy łąki i pozbywamy się roślinności z terenów zalewowych po to, żeby pozornie wzmocnić ochronę przeciwpowodziową, podczas gdy często ta roślinność, tzw. strefy buforowe są korzystne, stanowią np. naturalny filtr, poprawiający jakość wody w korycie rzecznym" – powiedział hydrolog.
Raport KE dotyczy również tego, jak kraje członkowskie radzą sobie z zapobieganiem powodziom. "Obecnie w Polsce prowadzone są intensywne prace tym zakresie. Dotyczą między innymi przygotowania programu redukcji ryzyka powodziowego w zlewni Nysy Kłodzkiej. Myślę, że będą kolejne programy dotyczące innych zlewni" – powiedział specjalista. Dodał, że rośnie też świadomość społeczna nt. niedoborów wody w Polsce i problemu suszy.
"Niestety, w Polsce działamy bardzo akcyjnie. Gdy jest susza, mamy olbrzymie wzmożenie działań w zakresie zapobiegania suszy; gdy jest powódź – w zakresie zapobiegania powodziom. Tymczasem powinniśmy podchodzić do gospodarowania wodą w sposób zintegrowany, który będzie uwzględniał jednocześnie nadmiary, niedobory oraz jakość wody" – ocenił prof. Rowiński.
Jego zdaniem istotną częścią takiego programu powinien być rozwój naturalnej, rozproszonej retencji wody, jak również odtwarzanie terenów podmokłych, mokradeł i torfowisk. "Jeśli mamy retencjonować wodę, to przecież nie chodzi o to, żeby zbudować kilka kolejnych potężnych zbiorników, ale o to, by zatrzymywać wodę tam, gdzie ona spadnie. Torfowiska są znakomitym przykładem magazynu wody, ale również węgla organicznego, więc dbałość o nie wspomaga troskę o klimat" – wskazał specjalista.
Przypomniał, że pod koniec stycznia Komitet Problemowy ds. Kryzysu Klimatycznego przy Prezydium PAN opublikował krytyczne stanowisko w sprawie projektów Planów utrzymania wód przygotowanych przez PGW Wody Polskie. Eksperci wyrazili w nim obawy, co do "zasadności wprowadzania oraz zakresu prac utrzymaniowych". Ich zdaniem w obliczu nasilającego się kryzysu klimatycznego będą one prowadzić do zwiększenia ryzyka suszy na obszarze Polski.
"W Polsce często działania podejmujemy w oderwaniu od zmian klimatu. Próbujemy załatwiać cele doraźne, ale nie widzimy celów długofalowych. Nie przewidujemy, jak przyczyni się to do adaptacji do zmian klimatu czy do właściwej ochrony przeciwpowodziowej oraz przygotowania się na suszę" – powiedział prof. Rowiński.
Dodał, że z raportu KE wynika, iż Polska nie dostarczyła bardzo wielu informacji. Dlatego jego autorzy wskazują wielokrotnie, że nie są wstanie wyciągnąć wniosków i podać zagregowanych danych liczbowych. "To oznacza, że nasze raportowanie nie w każdym zakresie było rzetelne" – ocenił hydrolog. Często też dane z poprzedniego i aktualnego raportu są nieporównywalne i trudno wyciągnąć wnioski co do charakteru zmian. Warto przypomnieć, że raport oddaje stan sprzed marca 2022 roku i należy wyrazić nadzieję, że sytuacja ulega stopniowej poprawie.
Joanna Morga (PAP)
jjj/ bar/ ktl/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.