Niezdarny, powolny i głupi – tak do niedawna postrzegano dodo. Teraz badacze twierdzą, że ten wymarły gatunek dużego ptaka w rzeczywistości był zwinnym, doskonale przystosowanym do swojego środowiska mieszkańcem lasów na Mauritiusie.
Dodo (Raphus cucullatus) to jeden z najbardziej znanych przypadków wywołanej przez człowieka zagłady gatunku. Przedstawiciel endemicznej fauny Mauritiusa zniknął z powierzchni ziemi ok. sto lat po tym, jak w XVI w. na wyspę przypłynęli Europejczycy. Przybysze masowo zabijali te 20-kilogramowe nieloty, choć uważali ich mięso za twarde i niesmaczne. Los ptaków z rodziny gołębiowatych przypieczętowały przywiezione przez ludzi zwierzęta – psy, koty, świnie i szczury – które pożerały jaja i młode dodo.
Badacze z Uniwersytetu Southampton, Muzeum Historii Naturalnej w Londynie i Muzeum Historii Naturalnej Uniwersytetu Oksfordzkiego (Wielka Brytania) wzięli pod lupę dodo i jego najbliższego krewnego, dronta samotnego (Pezophaps solitaria) z wyspy Rodrigues. Na podstawie szczątków oraz literatury naukowcy chcieli się upewnić się, że te zwierzęta zostały poprawnie sklasyfikowane. Wyniki badań ukazały się w sierpniowym wydaniu czasopisma „Zoological Journal of the Linnean Society”.
„Dodo był pierwszym stworzeniem, które zostało opisane, a następnie zniknęło. Wcześniej nawet nie sądzono, że człowiek może w ten sposób wpływać na Boże stworzenie. Stało się to przed wprowadzeniem naukowych zasad klasyfikacji organizmów żywych, na których polegamy przy oznaczaniu gatunków. Zarówno dodo, jak i dront samotny zniknęły, zanim mieliśmy szansę zrozumieć, na co patrzymy” – wyjaśnił dr Neil Gostling, ekspert w dziedzinie biologii molekularnej i paleobiolog z Uniwersytetu Southampton (Wielka Brytania).
Wymarcie dodo nastąpiło tak szybko, że XVIII- i XIX-wieczni przyrodnicy uznali je za stworzenie mitologiczne, jak syreny i smoki. Nic dziwnego - ówcześni badacze korzystali z niekompletnych szczątków, podkoloryzowanych relacji żeglarzy i niedokładnych rysunków.
Już po wyginięciu dodo był wielokrotnie błędnie klasyfikowany. Na dodatek podróżnicy donosili o odkryciach kolejnych rzekomo spokrewnionych z nim ptaków, które nazywano dodo nazareńskim albo dodo białym. Okazało się, że żadne z nich nigdy nie istniały. Badacze podejrzewają, że ptak opisywany na sąsiadującej z Mauritiusem wyspie Reunion jako dodo biały to naprawdę ibis reunioński (Threskiornis solitarius).
„Ciężka praca naukowców z epoki wiktoriańskiej ostatecznie udowodniła, że dodo i dront samotny nie były postaciami z bajek, ale wielkimi ptakami lądowymi” – powiedział dr Mark Young z Wydziału Nauk Przyrodniczych i Środowiskowych Uniwersytetu Southampton, główny autor badania.
„Niestety, nie zgadzano się co do tego, ile było różnych dodo. Przez większość XIX i XX wieku naukowcy uważali, że istniały trzy odmiany, choć niektórzy sądzili, że było ich cztery, a nawet pięć” – opowiadał dr Young.
Aby uporządkować taksonomię, naukowcy przeanalizowali literaturę na temat dodo i jego kuzyna dronta samotnego (który wymarł ok. 1790 r.) – setki relacji sięgających 1598 r. Przyjrzeli się również okazom w zbiorach w Wielkiej Brytanii. Zbadali m.in. jedyną na świecie zachowaną tkankę miękką dodo w Oxford Museum – okaz z kawałkami skóry i jednym piórem na głowie.
„O dodo napisano więcej niż o jakimkolwiek innym ptaku, ale praktycznie nic o nim nie wiadomo” – podkreślił dr Julian Hume, paleontolog z londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej i współautor artykułu.
Na podstawie badań Brytyjczycy ustalili też, że wizerunek powolnego, niezdarnego dodo, jaki pokutuje w powszechnej świadomości, jest błędny. Utrwalił go na przykład film animowany „Epoka lodowcowa”, w którym te wielkie nieloty to leniwe, nierozgarnięte i nadmiernie ufne ślamazary.
„Nieliczne pisemne relacje o żywych dodo mówią co innego: był to sprawny, doskonale poruszający się w lasach ptak. Z dużą dozą pewności można powiedzieć, że był bardzo aktywnym i szybkim zwierzęciem” – zaznaczył dr Gostling.
Uzasadnił, że dowodzą tego okazy kości. Ślady na nich wskazują, że ścięgna palców u nóg dodo były wyjątkowo silne – tak jak u wspinających się i biegających ptaków współczesnych. Zdaniem dr. Gostlinga łatwo też wytłumaczyć brak strachu dużych nielotów przed ludźmi: dodo były przystosowane do ekosystemu, w którym nie miały wrogów naturalnych w postaci drapieżnych ssaków. Kiedy pojawili się ludzie i przywiezione przez nich zwierzęta, nie miały szans.
„Jeśli zrozumiemy, jakie miejsce zajmowały dodo i dront samotny w swoim środowisku, być może będziemy mogli odbudować ekosystem na Mauritiusie i powoli cofać szkody, które rozpoczęły się tam wraz z przybyciem ludzi prawie pół tysiąclecia temu” – powiedział paleobiolog z Uniwersytetu Southampton.
Autorzy publikacji uważają, że to dopiero początek pogłębionych badań nad ptakami dodo, o których „wiemy mniej niż o dinozaurach”.
„Korzystając z najnowocześniejszej technologii komputerowej, dowiadujemy się, jak dodo żyły i poruszały się. Nie chodzi tylko o zaspokojenie naszej ciekawości. Zdobywamy informacje, które mogą pomóc w ochronie współczesnych gatunków ptaków” – uważa współautor badania dr Markus Heller, ekspert w dziedzinie biomechaniki na Uniwersytecie w Southampton.(PAP)
Anna Bugajska
abu/ bar/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.