Przez niecałe pół wieku łączna liczebność populacji dzikich zwierząt kręgowych na Ziemi zmniejszyła się o dwie trzecie - wynika z opublikowanego w czwartek raportu WWF Living Planet Report 2020. Najważniejszym powodem wymierania gatunków jest degradacja środowiska naturalnego - uważają autorzy raportu.
Living Planet Report 2020 to przygotowywana przez pozarządową organizację ekologiczną WWF analiza stanu środowiska naturalnego tworzona we współpracy z ponad 125 ekspertami z całego świata. Najważniejszym elementem raportu jest opracowany przez Londyńskie Towarzystwo Zoologiczne (ZSL) Wskaźnik Żyjącej Planety (wskaźnik LPI), który odzwierciedla globalne trendy w wielkości populacji dzikich zwierząt kręgowych.
"Tegoroczny wskaźnik LPI objął niemal 21 000 populacji i ponad 4000 gatunków kręgowców między 1970 a 2016 rokiem. Diagnoza? W skali globalnej średnia liczebność populacji ssaków, ptaków, płazów, gadów i ryb zmniejszyła się o 68 proc." - podsumowują przedstawiciele WWF w przesłanym PAP komunikacie.
Według WWF najważniejszym powodem wymierania gatunków jest degradacja środowiska naturalnego, a co za tym idzie - niszczenie siedlisk, w tym lasów. To jest z kolei, w największym stopniu konsekwencja sposobu, w jaki produkujemy żywność (w tym rosnące zapotrzebowanie na mięso). To - jak zauważają przedstawiciele fundacji - ten sam czynnik, który odpowiada jednocześnie za pojawienie się nowych chorób odzwierzęcych takich jak COVID-19.
Najgorzej sytuacja wygląda w Ameryce Łacińskiej - tu wystąpił spadek o 94 proc., a najlepiej w Europie i Azji Środkowej, tu zanotowano spadek populacji o 24 proc. Dr Przemysław Nawrocki z WWF Polska komentuje: „Różnice w spadku wielkości populacji wynikają min. z tego, że badanie odnosi się do okresu, kiedy tereny o bogatej różnorodności biologicznej, jak Puszcza Amazońska, były rabunkowo eksploatowane, a Europa okres rabunkowej eksploatacji przeszła znacznie wcześniej. Te populacje zwierząt kręgowych, które przeżyły w Europie są obecnie znacznie lepiej chronione niż populacje kręgowców w Ameryce Łacińskiej. A i tak nadal w Europie wiele gatunków jest zagrożonych wymarciem. Skandaliczne jest to, że na część z nich wciąż legalnie można polować”.
Wśród uwzględnionych w raporcie zagrożonych gatunków i podgatunków znajduje się między innymi wschodni goryl nizinny. Jego populacja w Parku Narodowym Kahuzi-Biega w Demokratycznej Republice Konga zmniejszyła się w okresie 1994–2015 o 87 proc. z powodu nielegalnych polowań. Innym gatunkiem jest zamieszkująca południowo-zachodnią Ghanę papuga popielata. Jej liczebność w latach 1992–2014 spadła nawet o 99 proc. z powodu utraty siedlisk i odławiania do nielegalnej sprzedaży.
Obrazu zniszczeń dzikiej przyrody dopełniają ekosystemy słodkowodne. "Osuszanie terenów podmokłych, budowa tam na rzekach sprawiły, że liczebność światowej populacji zwierząt od nich zależnych spadła o 84 proc. Rocznie, od 1970 roku traciliśmy 4 proc. populacji gatunków ekosystemów słodkowodnych. Jednym z najbardziej obrazowych przykładów jest jesiotr chiński – wielkość populacji tarłowej tego gatunku w rzece Jangcy zmniejszyła się w latach 1982–2015 o 97 proc. z powodu budowy tam" - informuje WWF.
„Wskaźnik Żyjącej Planety to jeden z najbardziej kompleksowych mierników stanu globalnej różnorodności biologicznej” – wyjaśnia dyrektor ds. ochrony środowiska w Londyńskim Towarzystwie Zoologicznym dr Andrew Terry. I dodaje: „Średni spadek wartości wskaźnika na poziomie 68 proc. w ostatnich 50 latach to katastrofa i bezsprzeczny dowód na to, jak ludzka działalność dewastuje środowisko naturalne. O ile nic się nie zmieni, spadek liczebności populacji z całą pewnością będzie postępował, przyspieszając wymieranie dziko żyjących gatunków i zagrażając ekosystemom, bez których nie możemy funkcjonować. Z drugiej strony widzimy jednak, że działania w zakresie ochrony środowiska przynoszą wymierne rezultaty i że możliwe jest odtworzenie populacji nawet tych gatunków, które stoją na krawędzi zagłady. Przy odpowiednim zaangażowaniu, finansowaniu i pracy ekspertów te negatywne trendy można odwrócić”.
Przykładem takich działań jest ochrona australijskiej populacji rekina rafowego białopłetwego, który dzięki wprowadzeniu obszaru ochronnego i zakazu połowów, ma obecnie wskaźnik LPI na poziomie +360 proc.
"By odbudowa środowiska naturalnego była możliwa, musimy podjąć ambitne działania ochronne, zmienić system produkcji i konsumpcji żywności. Konieczne jest podniesienie wydajności oraz bezpieczeństwa produkcji i handlu żywnością dla środowiska, ograniczenie ilości odpadów, a także promowanie zdrowszych i bardziej przyjaznych dla klimatu sposobów odżywiania się" - komentują przedstawiciele WWF. Według nich dopiero jednoczesne i skoordynowane w czasie wdrożenie wszystkich tych rozwiązań pozwoli szybciej złagodzić presję wywieraną przez gospodarkę człowieka na naturalne siedliska. Efektem będzie w ich ocenie odwrócenie trendu utraty różnorodności biologicznej. (PAP)
lt/ ekr/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.