Nauka dla Społeczeństwa

20.04.2024
PL EN
25.07.2020 aktualizacja 27.07.2020

Tradycyjna wieś, kościół z cegły. Płomykówka „lubi to”

Fot. Adobe Stock Fot. Adobe Stock

Świat przyrody wydaje się być zupełnie odrębny od świata cywilizacji człowieka. Tymczasem najnowsze badania naukowców z Polski, Czech i Szwecji dokumentują silne zależności między tymi dwoma światami na przykładzie sowy płomykówki – jej występowanie w Polsce koreluje z bezrobociem, wiekiem mieszkańców i kondycją finansową gmin.

Sowa płomykówka to jeden z charakterystycznych ptaków z terenów wiejskich, pogromca myszy, ryjówek i norników. Chętnie zakłada gniazda w starych, wysokich budynkach, m.in. wieżach kościołów. Liczbę par lęgowych w Polsce szacuje się obecnie na ok. 1000–1500.

Od kilkudziesięciu lat w wielu krajach Europy płomykówek dramatycznie ubywa, m.in. dlatego, że znikają bezpieczne miejsca lęgowe. Żniwo zbierają też kolizje z pojazdami. Największym problemem jest jednak intensyfikacja rolnictwa, która krajobraz rolniczy zamienia w ekologiczną pustynię.

Aby precyzyjnie ustalić, od czego zależy obecność tych sów, naukowcy i przyrodnicy sprawdzili niemal 2800 kościołów w różnych regionach Polski pod kątem obecności płomykówek. Oceniali architekturę kościołów i infrastrukturę, ale też okolice, biorąc pod uwagę klimat czy sposób użytkowania ziemi.

Okazało się, że płomykówki były obecne aż w 778 spośród badanych kościołów. Potwierdziło się, że wolą one kościoły stare od nowych - i ceglane od drewnianych. Niezmiennie służy im okolica rolnicza z ziemią uprawną i pastwiskami, które są optymalnymi żerowiskami. Płomykówki unikają za to okolic zanieczyszczonych światłem i pociętych siecią dróg. Okazało się też, że ptaków tych w Polsce północno-wschodniej (o chłodniejszym klimacie, gdzie znajduje się m.in. polski "biegun zimna") jest wyraźnie mniej, niż w częściach kraju o klimacie łagodniejszym.

Ale to nie wszystko. Autorzy badania przyjrzeli się również lokalnym społecznościom ludzkim podejrzewając, że występowanie wśród nich pewnych cech może się zbiegać z obecnością płomykówki. Założenie okazało się słuszne: ptaki te częściej były stwierdzane w okolicach, których mieszkańcy byli starsi, i mieli niższe dochody; w regionach, w których mniej było osób z wykształceniem wyższym i tam, gdzie panowało większe bezrobocie, a dużą część pracujących stanowili rolnicy.

"Okazało się, że obecność płomykówek można nieźle przewidywać nie tylko na podstawie czynników środowiskowych, co nie jest zaskakujące - płomykówka unika regionów zalesionych, preferuje łąki, itp. - ale też socjoekonomicznych. Obecność płomykówki jest skorelowana z bezrobociem, średnim dochodem czy wiekiem mieszkańców regionu" - podsumowuje pomysłodawca badania, dr hab. Michał Żmihorski z Instytutu Biologii Ssaków (IBS) PAN w Białowieży.

"Wyniki badania pozwalają zwrócić większą uwagę na relacje natura-człowiek. Ujmując rzecz bardzo ogólnie: widzimy, że zasoby przyrodnicze są rozlokowane nieprzypadkowo względem niektórych cech populacji ludzkich, a te dwa światy – przyrodniczy i cywilizacji człowieka – mogą być znacznie bardziej od siebie uzależnione, niż przypuszczamy" - dodaje ekolog.

Wnioski z badań przedstawiono w publikacji w "Science of the Total Environment". Autorzy publikacji sugerują, że zaobserwowane cechy społeczeństw lokalnych (np. bezrobocie i niski dochód) mogą się przekładać na kondycję finansową określonych parafii i ich ewentualną zdolność do udźwignięcia dużych wydatków, np. remontu kościoła, w wyniku czego sowy tracą jednak miejsca lęgowe i bezpieczne schronienia, dostępne zwykle w zakamarkach i szczelinach starego budynku. Autorzy nie wykluczają jednak innych mechanizmów generujących korelację między występowaniem sów a cechami lokalnych społeczności. Na przykład w regionach, gdzie mieszka więcej starszych osób, rolnictwo może być mniej intensywne, co sprzyja wyższym zagęszczeniom gryzoni – głównego pokarmu płomykówki.

„Nasze wyniki mogą mieć znaczenie dla projektowania strategii ochrony przyrody: wiedząc, że dany gatunek występuje częściej tam, gdzie mieszkają osoby starsze i mniej zamożne, możemy działania ochronne lepiej dopasować do ograniczeń i potrzeb lokalnych społeczności”- podsumowują autorzy publikacji, naukowcy i przyrodnicy z IBS PAN w Białowieży, Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, Towarzystwa Przyrodniczego "Bocian", Stowarzyszenia Ochrony Sów w Zielonej Górze, Uniwersytetu Zielonogórskiego, UAM w Poznaniu, Szwedzkiego Uniwersytetu Rolniczego w Uppsali, Czeskiej Akademii Nauk i Czeskiego Uniwersytetu Przyrodniczego w Pradze. 

PAP - Nauka w Polsce

zan/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024