"Chcieliśmy, by taki dzień był co roku okazją do refleksji i przekazywania informacji po to, aby nie zapomnieć o trzęsieniach ziemi i być świadomym tego, że one powracają" - powiedział prezes Instytutu Geofizyki i Wulkanologii, Carlo Doglioni.

Przypomniał, że we Włoszech wysokie zagrożenie sejsmiczne występuje na bardzo dużym obszarze kraju.

"Ale brakuje pamięci historycznej i wiedzy na temat naturalnych zagrożeń, także tych dotyczących wulkanów" - zaznaczył ekspert. Jak zauważył, należy pamiętać o trzęsieniach ziemi, które wystąpiły w rejonie, w którym się mieszka i przyswoić sobie mentalność prewencji.

Sejsmolodzy wyjaśniają, że ich celem jest uwrażliwienie opinii publicznej po to, by każdy zadał sobie pytanie, czy jego dom, miejsce pracy, szkoła i budynki publiczne są zbudowane zgodnie z normami antysejsmicznymi, a zatem są bezpieczne. Z okazji Dnia Trzęsień Ziemi przygotowali kampanię informacyjną i zapraszają do siedzib Instytutu.

Ogłosił on, że w zeszłym roku we Włoszech zanotowano 2474 wstrząsy, czyli średnio sześć dziennie. Niemal wszystkie miały magnitudę poniżej 4 i nie spowodowały szkód. Miniony rok upłynął pod znakiem podobnej aktywności sejsmicznej, jak 2017.

Bardzo dużą aktywność, z katastrofalnymi skutkami, zanotowano w 2016 roku, gdy doszło do serii trzęsień ziemi w środkowej części kraju, między innymi w Amatrice w Lacjum, gdzie zginęło prawie 300 osób, a następnie także w regionach Marche i Umbria. W tym rejonie Włoch zniszczonych zostało kilkadziesiąt miasteczek, między innymi Nursja.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

sw/ mars/