Tak twierdzi amerykański naukowiec Derek Schutt z Colorado State University. Jego zdaniem, niska temperatura wulkanu może oznaczać, że zaczyna on wygasać. "Choć nie możemy wykluczyć erupcji, bardziej prawdopodobne wydaje się, że wulkan będzie zmniejszał swoją aktywność" - wyjaśnia Schutt.

Badania Schutta różnią się znacznie od tych, które zostały opublikowane na początku 2008 roku na łamach magazynu "Science". Zespół naukowców pod kierunkiem Wu-Lung Changa z Uniwersytetu Utah przedstawił wtedy wyniki satelitarnych pomiarów wysokości gruntu w parku Yellowstone.

Okazało się, że od połowy 2004 roku powierzchnia parku na znacznym obszarze zaczęła się wybrzuszać w tempie 7 cm rocznie. Proces ten zachodzi prawie cztery razy szybciej niż dotychczas.

Postawiono hipotezę, że krater wulkanu znowu zaczyna wypełniać się magmą. Według szacunków, co roku przybywa 0,1 km sześciennych magmy. Właśnie jej nacisk oraz ciśnienie gromadzących się gazów wynosi w górę całe Yellowstone.

Wulkan Yellowstone położony jest na terenie najstarszego parku narodowego świata o tej samej nazwie. Słynie on z licznych ciepłych źródeł i gejzerów. Jest to największy obszar geotermalny na świecie. Nad jego powierzchnią unoszą się dymy i opary wydobywające się ze szczelin w powierzchni ziemi.

Duża część Parku Narodowego Yellowstone jest zapadliskiem po gigantycznej erupcji sprzed 640 tysięcy lat. Wyrzuciła ona wtedy nad powierzchnię ziemi blisko tysiąc kilometrów sześciennych lawy. Gruba warstwa dymu przykryła wtedy teren odpowiadający połowie dzisiejszej powierzchni USA.

Po tym wydarzeniu wulkan wybuchał jeszcze wielokrotnie. Ostatnio 70 tysięcy lat temu. Były to jednak dużo słabsze erupcje niż ta sprzed 640 tysięcy lat.

Groźba erupcji wulkanu Yellowstone jest źródłem wielu katastroficznych scenariuszy. Wizję takiej katastrofy przedstawił m.in. film dokumentalny "Superwulkan", wyprodukowany w 2005 roku przez BBC i Discovery Channel. KLS

PAP - Nauka w Polsce

bsz