Próbnik Hera – pierwszy rok w kosmosie

Zdjęcie Didymosa i jego księżyca z sondy DART. Źródło: NASA/Johns Hopkins APL/ Wikipedia, domena publiczna
Zdjęcie Didymosa i jego księżyca z sondy DART. Źródło: NASA/Johns Hopkins APL/ Wikipedia, domena publiczna

Europejska misja obrony planetarnej Hera obchodzi pierwszy rok działania w przestrzeni kosmicznej. Próbnik znajdujący się obecnie po przeciwnej stronie Słońca, zmierza w stronę podwójnego układu planetoid Didymos, aby zbadać skutki słynnego uderzenia amerykańskiej sondy DART.

Przed rokiem wystartowała zorganizowana przez Europejską Agencję Kosmiczną sonda Hera. W 2026 roku ma dotrzeć do układu planetoidy Didymos i krążącego wokół niej małego księżyca o nazwie Dimorphos.

Był on celem słynnej amerykańskiej misji DART (Double Asteroid Redirection Test), w której próbnik, w 2022 roku, celowo uderzył w ten księżyc, aby zmienić jego trajektorię. Chodziło o sprawdzenie możliwości odchylania drogi asteroid zagrażających Ziemi.

Celem misji HERA jest dokładne zbadanie zmian, które wywołała kolizja przeprowadzona w programie DART. Obecnie sonda zmierza w stronę aphelium – najdalszego punktu swojej orbity wokół Słońca.

ESA przypomina, że niewiele brakowało, by start - zaplanowany na 2024 r. - się nie odbył. Rakieta była bowiem uziemiona z powodu awarii, a nad przylądek Canaveral nadciągał huragan Milton.

Sytuacja była poważna, ponieważ opóźnienie oznaczałoby konieczność przesunięcia całej misji aż o kilka lat. To dlatego, że Hera musiała wykorzystać przelot koło Marsa do przyspieszenia lotu w stronę Didymosa.

Ostatecznie uzyskano zgodę na start, a niebo rozpogodziło się zaledwie pół godziny przed planowanym odlotem. Od tego czasu Hera przetestowała autonomiczne systemy nawigacyjne, które będą używane podczas pracy w pobliżu planetoid oraz wykonała wspomniany przelot obok Marsa.

System autonomicznego sterowania to jedna z najważniejszych innowacji wprowadzonych do tej sondy – podkreślają eksperci ESA. System ten połączy dane z różnych czujników sondy, aby utrzymywać planetoidę w polu widzenia kamery. To wyjątkowo trudne zadanie, biorąc pod uwagę, że to niewielkie ciało niebieskie pozostaje w dużej mierze niezbadane – podkreślają specjaliści.

Sonda zarejestrowała też już pierwsze zdjęcie docelowej planetoidy z odległości 3 mln kilometrów, potwierdzając skuteczność głównego instrumentu badawczego - Asteroid Framing Camera.

Na pokładzie sondy podróżują też dwa nanosatelity o wielkości walizki – Milani i Juventas, które zostaną wypuszczone, by przeprowadzić własne, szczegółowe badania z niedużej odległości.

„Pierwszy rok Hery w kosmosie był niezwykle udany i pełen wydarzeń” – mówi kierownik misji, Ian Carnelli, cytowany w komunikacie ESA.

„Pojazd jest w doskonałej kondycji, zespoły na Ziemi intensywnie przygotowują się na moment dotarcia do Didymosa, a my z niecierpliwością czekamy na chwilę, gdy Hera rozpocznie kolejny etap wspólnej misji ludzkości: badania, jak skutecznie chronić naszą planetę przed niebezpiecznymi planetoidami” – dodaje ekspert.

Marek Matacz (PAP)

mat/ bar/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Nie tylko antybiotyki na stałe zmieniają florę bakteryjną jelit

  • Fot. Adobe Stock

    Anomalia w polu magnetycznym Ziemi rośnie – pokazały satelity ESA

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera