Z badań na farmach krów mlecznych w USA wynika, że powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa ptasiej grypy H5N1 jest trudniejsze, niż sądzono. Możliwe są bowiem różne drogi transmisji tego patogenu - ostrzegają badacze amerykańscy w najnowszym „Nature”.
Specjaliści pod kierunkiem wirusologa dr Diego Diela z Cornell University prowadzą obserwacje w dziewięciu farmach w czterech stanach amerykańskich od marca 2024, kiedy wykryto pierwsze przypadki zakażenia krów mlecznych wirusem ptasiej grypy H5N1. Badania wymazów pobranych z nozdrza tych zwierząt wykazały, że ponad 20 proc. z nich było zakażonych tym patogenem. Jeszcze bardziej niepokojące jest, że infekcję tę wykryto także u innych okolicznych zwierząt, takich jak koty, szopy, skunksy oraz dzikie ptactwo, które może ją przenosić na duże odległości.
„Najprawdopodobniej możemy mówić o różnych drogach transmisji i rozprzestrzeniania się tego wirusa” - twierdzi dr Diego Diel. Zaznacza, że z tego powodu trudno będzie powstrzymać rozwój epidemii.
Według amerykańskiego departamentu rolnictwa w marcu tego roku ptasią grypę wykryto w 170 farmach krów mlecznych w 13 stanach USA. Wirus H5N1 przeniósł się także na hodowle drobiu, zakażając co najmniej 11 pracowników, którzy się zetknęli z zakażonymi zwierzętami. Nie ma pewności, jakie było pierwotne ognisko tej epidemii, przeważa jednak podejrzenie, że mogło być nim zakażenie ptasią grypą w jednej z farm krów mlecznych, do którego doszło już pod koniec 2023 r. w Teksasie.
Opublikowane w „Nature” badania objęły hodowle w Teksasie, Nowym Meksyku oraz stanach Kansas i Ohio, w których infekcję wykryto od 11 lutego do 19 marca. Próbki pozyskanego wtedy wirusa H5N1 od zwierząt hodowlanych były niemal identyczne z tymi, które zidentyfikowano u okolicznych skunksów. I już wtedy patogen ten musiał krążyć między różanymi gatunkami zwierząt.
Niepokojące jest, że przebieg ptasiej grypy u zakażonych krów nie zawsze ma łagodny przebieg. W dwóch farmach, na przykład w Ohio, stwierdzono dwukrotnie większą śmiertelność tych zwierząt. Powodem mogła być ptasia grypa lub inne infekcje wtórne, do jakich doszło na skutek powikłania tą chorobą.
Z badań pobranych próbek wynika, że wirus H5N1 częściej i w większych ilościach występował w mleku zakażonych zwierząt aniżeli w wymazach z nozdrzy. Nie można jednak wnioskować z tego, że u niektórych krów nie doszło do zakażenia górnych dróg oddechowych - uważa dr Diego Diel. Jego zdaniem patogen ten najpierw przenika do górnych dróg oddechowych, a potem do gruczołów mlecznych, w których dopiero zaczyna się rozmnażać.
Zaobserwowano też, że do zakażenia może dochodzić poprzez mocz chorych zwierząt. W Teksasie wykryto wirusa H5N1 u kosów odległości od 5 do 8 mil od farm krów mlecznych. Był on genetycznie identyczny z wirusami wykrytymi w tej farmie, jak też w innej hodowli na terenie stanu Kansas. To potwierdzałoby udział dzikiego ptactwa w rozprzestrzenianiu się wirusa ptasiej grypy. Ale jednocześnie wskazywałoby, że nawet odpowiednia kontrola hodowli zwierząt nie będzie wystarczająca, żeby powstrzymać dalszą transmisję wirusa H5N1. (PAP)
Zbigniew Wojtasiński
zbw/ zan/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.