Zdaniem przedstawicieli łódzkich uczelni następuje widoczny spadek liczby studentów na studiach niestacjonarnych, co zmniejsza przychody z opłat za studia. Uniwersytet Łódzki szacuje, że będzie miał o 40 proc. mniej studentów niż w ub. roku, Uniwersytet Medyczny - 15 proc.
Największe uczelnie publiczne w Małopolsce - AGH i UJ - na razie nie odczuwają skutków niżu demograficznego. Rekrutacja na studia niestacjonarne jeszcze trwa, ale według władz uczelni, nie widać znaczącego spadku liczby kandydatów na kierunki płatne.
Na rzeszowskich uczelniach publicznych rekrutacja na studia niestacjonarne jest na zbliżonym lub niższym poziomie niż na studia stacjonarne. Natomiast na uczelniach niepublicznych widać większe zainteresowanie studiowaniem niestacjonarnym niż stacjonarnym.
Uczelnie w stolicy przyciągają studentów chwaląc się wysoką jakością kształcenia i rozwijając badania naukowe. Niektóre jednak odczują finansowo niż demograficzny, bo mniej chętnych zgłasza się na płatne studia.
Uczelnie wyższe w Pomorskiem nie odczuwają na razie poważnych negatywnych skutków związanych z niżem demograficznym, spada liczba osób chętnych na studia niestacjonarne. Receptą na mniejszy nabór jest najczęściej otwieranie nowych kierunków studiów.
Zarówno Uniwersytet Warmińsko-Mazurski - największa publiczna uczelnia w regionie jak i szkoły niepubliczne z Warmii i Mazur przyjmą w tym roku z powodu niżu demograficznego mniej studentów. Aby się utrzymać na rynku uczelnie szukają innych źródeł dochodu.
Nowe kierunki i formy kształcenia, przyjmowanie studentów z zagranicy, podnoszenie poziomu nauczania oraz oszczędności – to główne sposoby, którymi uczelnie w Lublinie przeciwdziałają skutkom niżu demograficznego. Przyznają, że kandydatów na studia jest mniej.