Nauka dla Społeczeństwa

25.04.2024
PL EN
03.12.2020 aktualizacja 03.12.2020

Debata Uniwersytetu Śląskiego: brak potrzeby regulacji obecności symboli na uczelni

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Nie jest konieczne wewnętrzne uregulowanie kwestii swobody stosowania symboli w przestrzeni akademickiej – uznali uczestnicy środowej debaty w Uniwersytecie Śląskim. Obecne ramy prawne są wystarczające. Kwestię należy odnosić do ram m.in. otwartości uniwersytetu i stosowności – mówili.

Podłożem zorganizowania debaty była – jak przypomniała przewodnicząca Uczelnianej Rady Samorządu Studenckiego Małgorzata Poszwa – opisywana w mediach sytuacja z wykładu n temat prawa konstytucyjnego. Wykładowczyni z wydziału prawa i administracji UŚ przed trzema tygodniami oczekiwała, aby w trakcie zdalnego wykładu studentka usunęła ze zdjęcia profilowego symbol Strajku Kobiet, odnosząc go do symboliki organizacji hitlerowskich.

Debatę online na temat kwestii swobody stosowania symboli w przestrzeni uniwersytetu zorganizowano w następstwie tamtej sytuacji w środę późnym popołudniem. Bezpośrednim efektem dyskusji miały być rekomendacje dla rektora oraz senatu UŚ, dotyczące uregulowania zagadnienia wewnątrz uczelni.

Debatę otworzyły wypowiedzi naukowców uczelni reprezentujących różne dziedziny prawa. Prof. Barbara Mikołajczyk mówiła, że prawa człowieka (w tym prawo do posiadania poglądów) nie wymagają wyjaśnienia, natomiast wyjaśnień wymaga ograniczanie tych praw – ze względu na inne dobro lub wartość.

"Prawo do posiadania poglądów jest absolutne, nie podlega ograniczeniu, czym innym jest wyrażanie ich, manifestowanie – tu musi być uzasadnienie ograniczeń" – uściśliła prawniczka. "Wszystko zależy od kontekstu, miejsca i intencji: czy intencją jest obrażenie kogoś, czy też np. zasygnalizowanie problemu" – wskazała.

"Mamy tu zderzenie wartości, dóbr – można zastanawiać się, czy regulując na poziomie uniwersyteckim, np. wyrażanie czy eksponowanie poglądów – jakie jest drugie dobro po drugiej stronie? Trudno je zdecydowanie zidentyfikować. Drugą sprawą jest sposób korzystania z symboli. (…) Jestem zwolenniczką podnoszenia świadomości, a nie regulowania pewnych kwestii od góry" – zaznaczyła.

Dr Artur Biłgorajski przypomniał, że treść wolności, jak i jej granice, mają charakter dynamiczny. Zastrzegł, że w procesie interpretacji norm określających wolności należy stosować zasadę domniemania na rzecz wolności. Diagnozował, że wszystkie wypowiedzi pasywne, jak m.in. symbole, powinny być dozwolone w przestrzeni uczelni – zarówno po stronie wykładowców, jak i studentów, o ile nie naruszają granic wolności wypowiedzi, określonych prawem powszechnym.

Prof. Tomasz Pietrzykowski uznał, że "w granicach niedoregulowanej wolności" jest przestrzeń do próby dokonania środowiskowej umowy wskazującej, co w przekonaniu środowiska akademickiego jest właściwe, stosowne – m.in. w korzystaniu z przestrzeni. Odrzucił przy tym model zakładający izolowanie uczelni od dyskursów niebędących bezpośrednio przedmiotem jej działalności, na rzecz modelu "świadomej tolerancji" – uczącego zdolności koegzystencji z ludźmi o odmiennych przekonaniach.

Przedstawiciele samorządu studenckiego przedstawili wyniki sondy przeprowadzonej w środowisku studentów uczelni. Większość respondentów opowiedziało się przeciw ograniczaniu wolności wypowiedzi na uniwersytecie, przeciw ograniczaniu przez uczelnię możliwości korzystania z symboli w jej przestrzeni. Uniwersytet też ich zdaniem nie powinien zapewniać wolności od bycia zmuszanym do oglądania pewnych symboli (poza obraźliwymi, dyskryminującymi czy niezgodnymi z prawem). Ograniczenia, jeżeli by istniały, muszą dotyczyć jednakowo studentów i wykładowców.

Prof. Krzysztof Łęcki z Wydziału Nauk Społecznych UŚ, diagnozując deficyt tolerancji w Polsce, pochwalił wypowiedzi studentów w sondzie. Odwołał się też do nieostrej kwestii społecznej stosowności zachowań. Prof. Tomasz Sapota z Wydziału Humanistycznego wskazał na zgodność w środowisku co do nieograniczania debaty i ocenił jednocześnie, że władze uczelni powinny ograniczać się w dążeniach do represjonowania czy narzucania światopoglądu, tworząc właśnie środowisko do debaty.

"Jedną z misji uczelni jest komentowanie świata, jest wskazywanie rozwiązań, które byłyby niekonfrontacyjne, a które podzielone strony mogłyby zaaprobować" – akcentował Sapota. „"Nie jestem zwolennikiem zakazywania symboli, jednak powinniśmy dbać, aby symbole czy znaki graficzne nie stawały się symbolami, pod którymi walczymy przeciwko sobie. Nie rozwiążemy tego metodą zakazów czy nakazów, bo to jest kwestia umiejętności życia we wspólnocie, której rozporządzeniami rektorskimi nie załatwimy" – zastrzegł.

Prof. Jan Słomka z Wydziału Teologicznego zwrócił uwagę na wypracowane przez uniwersytet procedury rozstrzygania sporów, w których spory prowadzone według reguł są czymś więcej niż dyskusjami, bo są tam też argumentacje, normy prawne i drogi dojścia do orzeczeń, które – jego zdaniem – są istotne same w sobie.

Konkludując debatę, rektor UŚ prof. Ryszard Koziołek uznał, że dominowało w niej przekonanie, że rolą kierujących uniwersytetem jest tworzyć warunki samoregulacji, którymi wspólnota dokonuje weryfikacji oraz oddzielenia światopoglądu (zakorzenionego w poglądach indywidualnych) od tego, co jest prawdą subiektywną.

"Jeśli chodzi o nasze relacje i nasze stosunki wewnętrzne uważam, że wszelka nadmierna regulacja jest szkodliwa" – zaznaczył prof. Koziołek. Wskazał przy tym na rolę zaufania, które w tym kontekście określił "zaufaniem profesjonalnym"”, bo, jak wyjaśnił, "specyfiką profesji naukowca jest etos profesjonalny objawiający się w zdolności odróżnienia prywatnej opinii od sądu naukowego".

"Więc sugerujecie państwo, by działania rektora, senatu, były niezwykle ostrożne, jeśli chodzi o kolejne regulacje, a właściwie sugerujecie państwo wniosek, że nie ma w tej chwil żadnej nagłej potrzeby, by zmieniać dokumenty, które określają swobodę wypowiedzi w naszym uniwersytecie – statut i regulaminy" – podkreślił rektor.

"Więc tak to odbieram: stworzyć warunki do samoregulacji naszej wspólnoty dokonywanej w otwartym rzetelnym sporze, gdzie wszystkie strony mają możliwość rzetelnych argumentów" – zaznaczył. "Na nas – nauczycielach akademickich i badaczach – spoczywa podwyższona odpowiedzialność za rzetelność merytoryczną. Nam mniej wolno" – zastrzegł prof. Koziołek.(PAP)

Autor: Mateusz Babak

mtb/ joz/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024