Nauka dla Społeczeństwa

29.03.2024
PL EN
25.10.2019 aktualizacja 25.10.2019

Przyroda i przygoda. Za ptakami na kraniec świata

W ciągu jednego roku ornitolog Noah Strycker wyruszył w obsesyjne torunee po 41 krajach, żeby ustanowić światowy rekord i zobaczyć ptaki należące do ponad 6 tys. gatunków. Książka "Ptaki nie znają granic" to przyrodniczo-przygodowy zapis jego brawurowego rajdu.

Noah Strycker - amerykański ornitolog - cały rok 2015 poświęcił na podróże z plecakiem, lornetką i aparatem fotograficznym. Odwiedził 41 krajów na siedmiu kontynentach i odbył 112 lotów, pokonując łącznie niemal 162 tys. kilometrów. Przyświecał mu jeden cel: ustanowienie światowego rekordu w obserwacji ptaków. Zdążył przez ten czas zobaczyć ponad 6 tys. gatunków. To naprawdę wiele, biorąc pod uwagę, że szacunkowa liczba wszystkich gatunków ptaków na świecie wynosi 10,4 tys.

Książka stanowi relację z tego "Wielkiego Roku". Pewnie dużej części czytelników (może z powodu nieodpowiedniego stężenia testosteronu) obca jest potrzeba bicia rekordów - własnych, a tym bardziej światowych. Można jednak pozazdrościć Strykerowi tego, że podejmując swoje wyzwanie, odwiedził przy okazji mnóstwo ciekawych, różnorodnych przyrodniczo miejsc, od Antarktydy, przez kraje obu Ameryk i część Europy, po egzotyczne zakątki Azji i Australii.

Na szczęście pięknie je opisał i w książce przekazuje sporo informacji. Np. o Kostaryce, która - dotknięta pod koniec lat 40. wojną domową - zrobiła z czasem mnóstwo na rzecz swojego środowiska. W efekcie niemal jedna czwarta tego kraju jest dziś chroniona w formie rezerwatów i parków narodowych. I to właśnie tam przypada najwięcej drzew na jednego mieszkańca i na kilometr kwadratowy, niż w jakimkolwiek innym kraju. "Nic dziwnego, że turystyka ma największy udział w gospodarce Kostaryki, przynosząc więcej zysku niż ekspert kawy, bananów i ananasów razem wziętych. (...) Współczesna gospodarka Kostaryki uschłaby bez parków narodowych; przynoszą one obopólne korzyści biznesowi i ochronie przyrody" - pisze autor.

Takich opisów jest wiele. Podobnie jak portretów ptaków, które autor przedstawia w sposób fachowy, przystępny i dowcipny. Skupia się na gatunkach, które miały dla niego strategiczne znaczenie lub tych, które wywarły na nim największe wrażenie. W efekcie w wyobraźni czytelnika przewija się galeria ptasich doskonałości, pierzastych osobliwości i celebrytów, gatunków kultowych i endemicznych.

Jak np. najsłynniejszy ptak Ameryki Środkowej, kwezal herbowy. Choć piękno to kwestia subiektywnej oceny, samiec tego gatunku bywa uznawany za najpiękniejszego wśród ptaków. Był on tradycyjnie czczony przez Azteków i Majów, którzy utożsamiali go z bogiem-wężem Quetzalcoatlem. Dziś kwezal jest narodowym symbolem Gwatemali, od którego pochodzi nazwał gwatemalskiej waluty - quetzal.

Równie intrygujących stworzeń jest mnogość: ziołosiek, puńczyk, skrytogąszcz rudogłowy, puchówka orientalna, andotanager, wstęgogłów, miodowód, przeróżne zaroślaki, nosoczuby czy wreszcie kolibry, których widok - na bohatera książki, wycieńczonego po chorobie - podziałał "jak rój przeciwciał".

Wobec intrygujących opisów minusem książki jest brak zdjęć, bo w konfrontacji z taką dawką egzotyki trudno jest polegać tylko na wyobraźni. Dlatego lekturę najlepiej odbywać, mając pod ręką cokolwiek z dostępem do sieci, co pozwoli na bieżąco nadrabiać wizualne braki.

Obok ptaków i krajobrazów w książce przewijają się ludzie: gospodarze czy przewodnicy wypraw, wśród nich - ptasiarskie sławy. Barwne i mocne osobowości. Jak choćby Angel z Ekwadoru - dawniej sprawny drwal, obecnie strażnik własnego lasu i jego ptaków; ekspert od wabienia mitycznej kusaczki wielkiej, któremu rzadkie ptaki dosłownie jedzą z ręki. Człowiek ten żyje w dostatku dzięki oprowadzaniu ptasiarzy, stanowiąc żywy dowód na to, że ochrona przyrody może się zwyczajnie opłacać. I daje satysfakcję.

Zmysł obserwacji Stryckera, a także jego zdolność do wychwytywania ciekawych historii, komizmu sytuacji i opisywania świata sprawia, że książkę czyta się lekko i bardzo przyjemnie. A mogłaby być przytłaczająca, z powodu odczuwalnej w tle presji czasu i potrzeby pobicia rekordu. Zresztą w opisach wycieczek od czasu do czasu pojawia się wyraz żalu z powodu pośpiechu, który rocznej wyprawie towarzyszył. Postawiony wobec dylematu: ilość albo jakość, Strycker siłą rzeczy musiał postawić na ilość.

Tym bardziej nie dziwi logistyczna strona jego przedsięwzięcia: od zaplanowania trasy i organizacji podróży, przez umawianie lokalnych przewodników i trzymanie tempa, po zdawanie relacji z wypraw - często z miejsc, w których internet istnieje tylko w teorii. Przez całą podróż autor, przy wsparciu wydawcy, prowadził bloga Birding Without Borders. Na bieżąco śledziły go tysiące osób.

Autor zauważa, że przyszłość ptaków na Ziemi jest niepewna, "ale przy tak dużej liczbie ludzi, którym na nich zależy, staję się optymistą co do ich przyszłości. Współpracując ze sobą ponad wszelkimi rodzajami granic, możemy przyczynić się do tego, by następne pokolenie tez mogło cieszyć się ptakami".

Anna Ślązak

Zapisz się na newsletter
Copyright © Fundacja PAP 2024