Nauka dla Społeczeństwa

20.04.2024
PL EN
18.05.2018 aktualizacja 18.05.2018

Pax Romana, czyli o wojnie i pokoju w starożytnym Rzymie

Znaczne obszary Imperium Rzymskiego przez długi czas nie były areną poważnych działań militarnych, a co dopiero otwartej wojny. Jednak brutalna siła była nieodłączną cechą jego władzy na podbitych terenach - pisze Adrian Goldsworthy w najnowszej książce.

"Pax Romana. Wojna, pokój i podboje w świecie rzymskim" to opowieść o tym, jak rozwijało i rozrastało się Imperium Rzymskie. "Ten sam rdzeń, co +pax+ miało łacińskie słowo +pacare+, +zaprowadzać spokój, podbić+, używane często na określenie agresywnej wojny przeciwko obcemu ludowi" - pisze Goldsworthy. W ten sposób wskazuje czytelnikowi, że w Imperium Rzymskim wojna i pokój były ze sobą wręcz nierozerwalnie związane.

"Podbici otrzymywali +pokój rzymski+, czy im się to podobało czy nie, a dokonywano tego groźbą lub użyciem siły militarnej, którą posługiwano się bezwzględnie i brutalnie (...)" - czytamy w książce. Jednak udane podboje były możliwe nie tylko dzięki potędze militarnej, ale również sztuce dyplomacji, którą Rzymianie opanowali do perfekcji. Wiele z ludów chętnie sprzymierzało się z nimi przeciwko swoim sąsiadom.         

Za panowania Augusta (63 r. p.n.e. - 14 n.e.) Imperium Rzymskie dokonało jednych z ostatnich wielkich podbojów. I od tamtej pory legioniści byli skoszarowani głównie wzdłuż granic. W ten sposób strzegli "pokoju rzymskiego". Podbite ludy początkowo zapewne w obawie przed odwetem, nie stawiały oporu, bo jak pisze Goldsworthy, obawiano się użycia siły (przed czym Rzymianie nie wahali się).

Autor podkreśla, że w pewnym momencie Imperium przestało się rozszerzać. I nie było to wcale spowodowane brakiem takiej możliwości. Była to chłodna kalkulacja. "Niechęć do podejmowania dalszych podbojów usprawiedliwiano tym, że koszty przewyższałyby zyski, a nie poglądem, jakoby ekspansja była czymś złym" - pisze historyk. Rzymianie po prostu podbijali swoich sąsiadów, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo i dostatek. 

W ocenie Goldsworthy'ego Pax Romana co prawda nie był doskonały, ale należy go uznać za niezwykłe osiągnięcie. Dlaczego? Bo obszary znajdujące się w granicach Imperium zaznały mniej wojen i zorganizowanej przemocy niż wcześniej lub później - dowodzi autor. Co ciekawe - nie istniał żaden spójny i systematyczny plan budowy imperium. Z czasem podbite ludy godziły się na narzucony system. Wiele też wskazuje, zdaniem autora, na to, że rządy rzymskie uważano za korzystne. Świadczyć o tym ma np. fakt, że po upadku cesarstwa mało który z ludów dążył do powołania niezależnego bytu politycznego (w kontraście np. do wydarzeń w XX wieku w Europie, gdzie dążenia niepodległościowe były wyjątkowo silne).

Pokój nie jest czymś danym nam raz na zawsze - zauważa historyk. Na tak cenną rzecz trzeba zapracować. "Choć w XXI wieku sytuacja wygląda lepiej (niż w starożytności - przyp. SZZ), pokój wciąż pozostaje nieosiągalny w znacznej części globu i nie jest czymś, co zdarza się samo z siebie" - przypomina autor.

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis.

PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski

szz/ ekr/ 

Zapisz się na newsletter
Copyright © Fundacja PAP 2024